Kamil Misztal, choć nie ma nogi, 2 lipca wyruszy na dwóch kółkach w trasę liczącą blisko 3 tys. kilometrów. Chce zebrać pieniądze na protezę dla podopiecznego swojej fundacji.
– Mama była szczęśliwa. Kupiła mi radziecki aparat, smienę. Od tego się zaczęło – wspomina Wiesław Borowski.
Zdarza się, że trafiają tu z jednym tobołkiem, wielkim brzuchem i brakiem nadziei na cokolwiek. W bezpiecznym schronisku uczą się, jak samodzielnie i normalnie żyć.
Kilkunastomiesięczna Jagódka i jej brat bliźniak Wojtuś dzielnie forsują wszystkie przeszkody w nietypowym ogrodzie. A jeszcze niedawno ich mama Ewa Kurdziel martwiła się, jak będzie z ich poruszaniem się...
Nie boją się rac, wystrzałów, krzyków czy... tramwajów. Nie są groźne. Za to – zwinne, szybkie i bardzo skuteczne.
Jest kilkanaście osób. Śpiewają „Serce wielkie nam daj, zdolne objąć świat”.
– Nie zgadzam się na zabijanie dzieci. Więc pomagam matkom, by one mogły się urodzić – mówi dr Małgorzata Witkowska z Zielonej Góry.
- Trzeba dużo cierpliwości, trochę łez wylać i dużo darować. I modlić się – mówią Filomena i Wiktor Stokowscy o swojej 75-letniej miłości.
Jakub Kalinowski o sporcie, nauce i diecie.
Wyrwani przed laty z rodzinnej ziemi przyjechali tu pełni nadziei na nowe życie. Dziś wspominają pełni wzruszeń i emocji.