W domu formacyjno-edukacyjnym sióstr karmelitanek misjonarek w Trzebini zakończył się kursu Dialogu Małżeńskiego, w którym uczestniczyło 10 małżeństw. Kurs poprowadzili Anita i Krzysztof Tyrybonowie z Domowego Kościoła w parafii św. Macieja w Andrychowie wraz z księdzem Jackiem Moskalem, diecezjalnym moderatorem Oazy Rodzin.
W Domu bł. Ks. Władysława Bukowińskiego w Zagórniku koło Andrychowa zakończyła się pierwsza edycja kursu Dialogu Małżeńskiego, w której uczestniczyło 10 małżeństw. Zagórnicki dialog jest odpowiedzią na prośby par uczestniczących w kursie Beta (poświęconym siedmiu sakramentom), które chciały pogłębić tematykę sakramentu małżeństwa. Kurs poprowadzili Anita i Krzysztof Tyrybonowie z Domowego Kościoła w parafii św. Macieja w Andrychowie wraz z księżmi Janem Nowakiem i Jackiem Moskalem.
– Jeśli ktoś mówi, że nie ma czasu dla Pana Boga, to często znaczy, że dał się w życiu „zakręcić”. A to Jezus jest Panem mojego życia, nie ja – mówi Zofia Borowska.
– Chodzi o tworzenie nowej kultury, nowego człowieka, przeciwstawianie się terrorowi picia. Któż z nas nie słyszał: „Co ty? Nie wypijesz? Chory jesteś, do sekty się zapisałeś?” – mówi pan Krzysztof.
Wiele osób na takim dniu skupienia po raz pierwszy słyszy, że Bóg nadal ich kocha i że zawsze będzie dla nich miejsce w Kościele, mimo że nie mogą przystępować do sakramentów świętych. Są jednak z nim trwale złączone przez chrzest.
W Belgii toczy się proces trzech lekarzy oskarżonych o złamanie norm regulujących zasady przeprowadzania eutanazji, a w konsekwencji zabicie 38-letniej Tiny Nys. W wypadku udowodnienia winy grozi im dożywocie. Ten symboliczny proces może poważnie wpłynąć na system opieki zdrowotnej w Belgii, która w 2003 r. zalegalizowała eutanazję i mocno lansuje „słodką śmierć”.
Na Warmii i Mazurach jest obecnie 107 takich małżeństw. Jedni już kilkanaście lat we wspólnocie, inni – kilka. Ale wszyscy pragną odkrywać na nowo smak małżeństwa.
Podejmując świadomą decyzję o wspólnej drodze przez życie, wiedzieli, że sami sobie nie poradzą. Od początku zawierzyli swoje życie Bogu i co krok, także na tych wakacjach, doświadczają Jego opieki.
Sadza, trujące dymy, niebezpieczna wspinaczka. Piękne widoki, satysfakcja, radość z powrotu do domu. Oto blaski i cienie zawodu kominiarza. A może tak naprawdę w tej historii chodzi o coś jeszcze?
Przez 18 lat jej istnienia przewinęły się przez nią pokolenia chłopaków. Dla wielu z nich była to jedyna szansa, by mogli się kształcić w szkole średniej.