Ks. Bogusław Suszyło o wakacyjnym spotkaniu z niepełnosprawnością.
Komputer, telefon komórkowy czy internet to pożyteczne narzędzia. Chyba, że przejmują kontrolę i człowiek wpada w sieć uzależnienia.
Ktoś zdrowy, kto spróbowałby ułożyć prostą układankę dłonią w grubej kuchennej rękawicy, pewnie szybko by się zorientował, skąd frustracja i gniew u takich dzieci.
Tu nikt nie mówi: „Weź się w garść, no przecież tyle czasu już minęło”. Każdy rozumie i łzy, i złość. Bo sam przez to przeszedł.
Praca z kryminalistami to ciężki kawałek chleba. Doskonale zdają sobie z tego sprawę funkcjonariusze służby więziennej, którzy świętują 100-lecie istnienia.
Najpierw był bunt. Potem opłakiwanie własnych marzeń. Na żal nie starczyło czasu. Irena i Bogusław Cieślakowie postanowili założyć własną szkołę dla autystycznego synka.
Wychodzą z domu, zostawiają rodziców i nie mogą się doczekać, kiedy zamieszkają razem, pod jednym dachem i według tego samego grafiku dyżurów.
Na dużym stole pojawiają się miski, szklanki, kieliszki, butelki, dzbany, krajalnice i tarki. Obok stoją beczki po ogórkach. Nie, to nie zaproszenie na tradycyjny obiad...
Śmierć? To tylko przejście. – On nigdy nie mówił nam, że umiera. Tylko, że odchodzi – wspomina pani Iwona.
Robert Rodzik, uczeń pierwszej klasy rawskiego liceum, w szkole był tylko dwa razy. Mimo to na brak troski ze strony kolegów nie może narzekać. W ostatnich tygodniach dostał od nich wyjątkowy prezent.