Mama w wielkim mieście

Macierzyństwo zmieniło wszystko. Nie jestem sobą sprzed ciąży – jestem po prostu kimś innym: mocniejszym, lepszym, uczącym się piękniej kochać, rezygnować z tego, co nieważne, i walczyć o to, co ważne.

Pamiętam moment, kiedy Julcia miała kilka tygodni i moja kuzynka Jola przyjechała ją po raz pierwszy zobaczyć, a także przy okazji – ponieważ jest fotografem – zrobić nam pierwsze zdjęcia na pamiątkę: takie domowe, naturalne, niepozowane. Siedziałam z córką w fotelu, karmiąc ją i przytulając, a Jolka usadowiła się naprzeciwko mnie z aparatem. W pewnym momencie się zamyśliła, opuściła aparat, zaszkliły jej się oczy. „Przytulaj ją tak często, dzieci szybko rosną – powiedziała. – To tak szybko mija”.

Pamiętam wpis jednej z mam na pewnym forum rodzicielskim. Zapytana, czego najbardziej żałuje jako mama, odpowiedziała, że straciła czas, kiedy dzieci były małe, że nie przytulała ich tak często, jak teraz by chciała, i że gdyby mogła cofnąć czas, tuliłaby je, wąchała główki i nie wypuszczałaby ich z rąk, bo tak szybko to zleciało, a one już dorosły.

Kilka dni temu zadzwoniła do mnie znajoma, która niedawno została mamą. Nie zdążyłam odebrać, więc nagrała mi wiadomość. Kiedy odsłuchiwałam nagranie, miałam wrażenie, że słyszę siebie sprzed roku. Słyszałam jej zmęczony głos i te same pytania i wątpliwości, które ja miałam. Mówiła o wyczerpaniu, bezsilności, smutku, niezrozumieniu ze strony partnera, o samotności i gorzkich łzach – mimo ogromnego szczęścia. Mówiła, jak jest trudno, bo dzidzia jest „nieodkładalna” i wcale nie śpi, że pójście do łazienki jest wyzwaniem, że nie myślała, iż będzie tak trudno. W tle słyszałam dobrze mi znany odgłos pompy laktatora. Dotarło do mnie, ile już upłynęło czasu, ile wydarzyło się przez ostatni rok, i że jestem już w innym miejscu.

Ta wiadomość od koleżanki uświadomiła mi też, jaką drogę przeszłam, jak wiele już za nami, że jestem na zupełnie innym etapie i odmiennie przeżywam wiele rzeczy, inaczej też patrzę na siebie sprzed ponad roku, z moich pierwszych chwil macierzyństwa.

Odpisałam jej: „Słuchaj, miałam dokładnie tak, jak ty; to wszystko minie. Wiele rzeczy widzisz w ciemnych barwach, bo jesteś zmęczona. Wykonałaś wielki wysiłek. Twoje ciało, umysł i serce – wszystko się zmieniło. Teraz będziesz na nowo budować swoje życie i, jeśli to możliwe, zadbaj o siebie. Jeśli możesz, poproś o pomoc, o wsparcie. To żaden wstyd! My naprawdę nie musimy być bohaterkami”.

Mamo, nie bój się prosić o pomoc! Poszukaj życzliwych oczu dookoła, kogoś, komu będziesz mogła się wygadać i kto zrozumie, co przeżywasz; kogoś, kto poda ci herbatę, wysłucha i potrzyma dzidziusia, żebyś mogła zjeść ciepły obiad. Wcale nie musisz być bohaterką. Jesteś mamą, ale też sobą, kobietą, partnerką… Wszystko się zmieniło i potrzebujesz czasu, żeby się tej nowej rzeczywistości nauczyć. Daj sobie ten czas. Nie jesteś sama!

Ostatnio widziałam na IG na profilu „O matko, jestem matką” zdjęcie, na którym rozczochrana, blada i zmęczona kobieta z nieobecnym wzrokiem wpatrzonym gdzieś przed siebie i w rozciągniętym swetrze pije kawę, i podpis: „5:00 rano. Gotowa na kolejny piękny dzień, w którym dam z siebie wszystko jako kochająca, cierpliwa i opiekuńcza mama, kucharka, taksówkarka, terapeutka, asystentka, sprzątaczka, pielęgniarka i wspaniała żona”. Zaczęłam śmiać się w głos. To o mnie. W końcu dotarło do mnie, że nie będę idealna we wszystkim, że nie da się przeżyć macierzyństwa bez błędów i pomyłek, i że to nie szkodzi. Wracając do żłobka – okazał się fantastycznym pomysłem. Trafiliśmy na miejsce, do którego Kruszynka uwielbia chodzić. Pobiegła przed siebie od razu pierwszego dnia, zostawiając nas nieco niepewnych. Później było parę trudniejszych dni i wątpliwości, czy to dobry pomysł. „Jak radzi sobie w żłobku? – na to pytanie odpowiadałam najczęściej: – Ona radzi sobie lepiej niż ja”.

To samo opowiadały mi koleżanki, które przechodziły przez proces adaptacji: że początki były trudne, że płakały i nie mogły się na niczym skupić, i to nawet te największe twardzielki. Wyobrażałam sobie, jak to będzie, kiedy to ja po raz pierwszy zaprowadzę córeczkę do żłobka. Ostatecznie za pierwszym razem poszedł z nią mąż, bo ja musiałam tego poranka być w pracy. Miałam telefon w trybie samolotowym, ale gdy w pierwszej możliwej chwili go uruchomiłam, czekała już na mnie cała lawina zdjęć od męża z Julcią szczęśliwą i uśmiechniętą wśród zabawek. Ani przez chwilę nie płakała, wręcz przeciwnie. Poszło im super. Następnego dnia mogłam już iść z nią ja. Byłam wszystkiego bardzo ciekawa. Dostaliśmy zalecenia, żeby nie przekazywać dziecku negatywnych emocji, więc od rana szczerzyłam się do niej, jak mogłam najładniej, uśmiechem próbując ukryć zdenerwowanie i niepewność. Po chwili spędzonej z nią miałam na chwilę wyjść. Z mężem nie płakała w ogóle, ale kiedy ja miałam wyjść – zaczęła. Byłyśmy umówione z paniami, że jestem obok, i będą dzwonić, jeśli po chwili jej nie przejdzie. Moje serce było ciężkie jak ołów, kiedy zamknęłam za sobą drzwi, tak że aż nie mogłam się ruszyć. W końcu podreptałam do pobliskiej kawiarni, zamówiłam kawę i wpatrując się w telefon, jakoś dotrwałam do momentu, kiedy mogłam po nią wrócić. Tak było przez kolejne dni: ona szczęśliwa biegła do dzieci i zabawek, wołając: „Wooow!” albo: „Ciaooo!”. Ja z ciężkim sercem odchodziłam w stronę drzwi.

Teraz, kiedy to piszę, a od tamtego dnia minęły trzy miesiące, uważam, że to była najlepsza decyzja, jaką mogliśmy podjąć. Julcia bawi się świetnie, jest radosna, uczy się nowych rzeczy i uwielbia tam chodzić. Ja mam trochę czasu dla siebie i mogę spokojnie coś porobić w domu, popracować albo spotkać się z kimś (nadal marzy mi się powrót do jakiegoś sportu). Najważniejsze, że odbierając Julcię, widzę ją szczęśliwą. Dzięki temu mam spokojne serce i mogę z czystym sumieniem zająć się czymś innym, a ona ma szczęśliwą mamę. Moje obawy okazały się bezpodstawne. Jesteśmy znowu w innym, nowym punkcie, a ja czuję się dumna z mojej córci. Cieszę się, że tak dobrze trafiliśmy: na przemiłe, opiekuńcze, serdeczne panie, że moja córeczka ma koleżanki i kolegów, tak dobrze się bawi i tylu nowych rzeczy uczy, że pięknie się rozwija i umie już naśladować zwierzątka, a na Dzień Kobiet dostałam od niej moją pierwszą w życiu laurkę, i chociaż wiem, że wykonaną przy dużej pomocy pań, to i tak wzruszenie było przeogromne. Jestem szczęśliwa jako mama. Zmieniłam się też jako kobieta. Tracę mniej czasu na bezowocne relacje, sprawy i emocje, jestem lepiej zorganizowana, odważniejsza, bardziej dbam o siebie, przełamałam wiele swoich lęków, nauczyłam się prosić o pomoc. Stawiam granice toksycznym ludziom i sytuacjom, bo chcę mieć więcej energii i sił dla Kruszynki. Ona jest moją motywacją. […]

Dzięki macierzyństwu dostałam również nową dawkę energii do zadbania o siebie. Nigdy chyba nie czułam się tak dobrze ze sobą. Na nowo odkryłam też mojego męża i zobaczyłam go w nowym świetle. Mimo trudniejszych chwil wydarzyło się wiele dobra i zostanie rodzicami jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyło. […]

Macierzyństwo zmieniło wszystko. Nie jestem sobą sprzed ciąży – jestem po prostu kimś innym: mocniejszym, lepszym, uczącym się piękniej kochać, rezygnować z tego, co nieważne, i walczyć o to, co ważne. Jestem szczęśliwa, że mogłam napisać tę książkę i podzielić się swoją historią. […]

Droga Mamo,

Chciałabym Ci powiedzieć, że Cię rozumiem.
Widzę Twoje zmęczenie i samotność.
Mocno Cię przytulam.

Rozumiem, że:
Jesteś zmęczona. Jest ok być zmęczoną.
Jesteś podirytowana. Widocznie coś Cię wkurzyło.
Budzisz się i myślisz o tym, jak mocno kochasz – tak, aż trudno pomieścić tę miłość.
Zasypiasz w ubraniu ze zmęczenia. Jutro weźmiesz prysznic.

Nie możesz zjeść.
Nie możesz spać.
Nie możesz skończyć nic z tego, co zaczęłaś.

Masz dość i chcesz uciec, ale kolejny raz nie wyjeżdżasz.
Masz prawo się mylić. Nie musisz znać odpowiedzi na każde pytanie.
Nie musisz być zawsze cierpliwa.
Nie jesteś sama. Oddychaj spokojnie

Macierzyństwo jest najpiękniejszą przygodą, ale nie da się jej zaplanować.

Nie słuchaj innych – słuchaj swojej intuicji.
Odpoczynek to Twoje prawo, a nie fanaberia.
Wszystko, co trudne, kiedyś przemija.

Zadbaj o siebie. Nie jesteś sama.

Jesteś najlepszą mamą, jaką możesz być!

*

Fragment pochodzi z najnowszej książki Katarzyny Olubińskiej „Mama w wielkim mieście”. O macierzyństwie i związanych z nich emocjami, w intymnych wywiadach Kasi Olubińskiej opowiedziały Anna Czartoryska-Niemczyka, Dominika Gwit-Dunaszewska, Klaudia Halejcio, Monika Hoffman-Piszora, Magdalena Lamparska, Kamila Szczawińska. Wydawnictwo WAM

Mama w wielkim mieście

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg