Nie tańczę z pijanymi blondynkami
– Pierwszy dzień wyprawy nazwałem dniem próby. Jakby Bałtyk pytał mnie, czy jestem w stanie dopłynąć, czy wiem, gdzie jestem i co robię. Kiedy już ujrzałem latarnię morską na Bornholmie, zrobiło się nagle ciemno i wiatr zaczął mocniej wiać. Słyszałem jedynie przerażający szum zbliżającej się fali – mówi Kamil Sobol, który przepłynął kajakiem z Polski do Szwecji.