O grzechu zaniedbania, pracy barmanki i łzach na Barbórkę z Joanną Bartel rozmawia ks. Roman Chromy.
Niejedna mama, widząc swoje dziecko opatulone w maleńki kocyk, pomimo ogromnego dramatu jaki przeżywa, uśmiecha się przez łzy.
- Trzeba dużo cierpliwości, trochę łez wylać i dużo darować. I modlić się – mówią Filomena i Wiktor Stokowscy o swojej 75-letniej miłości.
– Nie widziałam tkanki, tylko twarz dziecka – kiedy pielęgniarka pracująca w klinice aborcyjnej wypowiedziała te słowa, po twarzach wielu widzów spłynęły łzy.
– Nieważne były niewygody i trudy podróży, bo wiedzieliśmy, że wracamy do ojczyzny – mówi pan Piotr, uchodźca z Donbasu, i dyskretnie ociera łzę.
Takie dobro rodzi się z bólu. Serce matki rozpada się na miliony rubinowych kawałków, a aniołowie matczynymi łzami sklejają je w diamenty.
Uśmiech, szczera radość, błyszczące od łez oczy oraz niewiarygodna siła. Amazonki opowiadają o swoim lęku, pytaniach bez odpowiedzi i nadziei.
– Żałoba potrzebuje czasu, a nie taniego pocieszania i ucieczki od łez – mówi psycholog Aleksandra Stupecka z Centrum Psychologiczno-Pastoralnego „Metanoia” w rozmowie z Agnieszką Małecką.
Tu nikt nie mówi: „Weź się w garść, no przecież tyle czasu już minęło”. Każdy rozumie i łzy, i złość. Bo sam przez to przeszedł.
Odwiedzający to miejsce nie ukrywają łez, bo przypominają im się dziecięce lata. Albo dowiadują się, że są rzeczy, których nie da się wygooglować.