Wchodząc do leśnego obozu Skautów Europy, wkraczasz w inny świat. Gdzie Bóg i natura są na wyciągnięcie ręki. A smartfony, telewizory i komputery – jak najdalej.
Woda to jej żywioł. Jeziora Mazurskie zna jak własną kieszeń. wiele razy organizowała spływy Odrą, a w Turawie od lat prowadzi obozy dla zuchów i harcerzy.
Rodzic się boi. Zatruć pokarmowych, złej kadry na kolonii, niesprawnego autobusu. Warto więc przyjrzeć się „technice” kolonii czy obozów. Ale technika to nie wszystko. Ważniejszy jest… duch.
Więziona w Kanadzie obrończyni życia napisała do list Polaków. Dowiadujemy się z niego, że impulsem do heroicznej walki Mary Wagner o życie nienarodzonych była jej wizyta w byłym niemieckim obozie Auschwitz.
Sami zbudowali sobie domki dwa metry nad ziemią. Sami wypletli sobie ze sznurków superwygodne łóżka. Sami gotują i pieką. Nic tak nie kształtuje w chłopakach samodzielności i męskości jak obóz Skautów Europy.
Pamiętam, jak któregoś roku ministrant grający w lotki pomylił kierunki i trafił w nogę ks. Piotra. Śmialiśmy się do rozpuku, bo on z tą lotką w nodze paradował po obozie – wspomina ks. Mariusz Ambroziewicz.
Bankrutujące biura podróży kolejny raz fundują turystom stres i niepewność. Niepokoju nie widać u rodziców, którzy swoje pociechy wysyłają na obozy, kolonie i rekolekcje z księżmi, bo – jak twierdzą – ci mają referencje od samego Pana Boga.
– Miałam 5 lat, gdy trafiłam do obozu. Pamiętam, że w środku był plac zabaw, a tam huśtawki, płytki basen i pompa do węża strażackiego. Wyglądała jak koń, więc „jeździliśmy” na niej z uciechą – wspomina Maria Campbell.
Wybierając zorganizowaną formę wypoczynku dla dziecka, rodzice powinni kierować się jego zainteresowaniami - radzą eksperci z MEN. Informują też jak sprawdzić, czy wybrany obóz lub kolonia są zorganizowane legalnie oraz jak przygotować dziecko na wyjazd i jak spakować bagaż.
– Tych, którzy przeżyli piekło gett i obozów koncentracyjnych, pytamy, czego im potrzeba do życia. Jeśli chcą, rozmawiamy z nimi o ich osobistej historii i bolesnych doświadczeniach wojny – mówi Wilburg Schneider ze Stowarzyszenia im. Maksymiliana Kolbego. W lipcu razem z mężem Peterem odwiedziła Śląsk.