– Dziś babcia nie tylko siedzi w domu i pilnuje wnuków. Ona jest kreatywna i aktywna, i również uczestniczy w wychowaniu – mówi Zofia Zaorska, twórczyni pierwszej w Polsce szkoły babć.
To w większości młodzi polscy reżyserzy, scenarzyści, dźwiękowcy, operatorzy kamer, aktorzy. Mają wiele uwag do rzeczywistości, ale zamiast się na nią obrażać, opisują ją i z nią dyskutują.
Chodzi o to, żeby popatrzeć na siebie jak na pierwszej randce, tyle że po kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu latach.
Twórczość osób dotkniętych chorobą jest czasem ucieczką przed nią albo wręcz przeciwnie, wyrażeniem swego cierpienia, a także zmagania ze sobą – mówi Beata Wasiuta, dyrektor Środowiskowego Domu Samopomocy w Tarnobrzegu.
Gdy straciła dziecko w siódmym miesiącu ciąży, wpadła w głęboką depresję. Ale gdy później nagle zmarła jej 10-letnia córka, odczuwała głęboki pokój. Jak to możliwe?
Ich nazwa wzięła się z tego, że nie wiedzieli, co wpisać w danej rubryce formularza zgłoszeniowego na jeden z przeglądów. Ale teraz tłumaczą ją tym, że są w stanie zagrać wszystko. Cokolwiek.
Były tańce regionalne, wykłady z etyki, lekcje samoobrony, wycieczki, malowanie obrazów i warsztaty kulinarne. Przede wszystkim liczyły się coraz bliższe więzi i radość, że nawet po dziewięćdziesiątce wciąż można odkrywać w sobie nowe pasje i talenty.
Na pierwszy rzut oka inni. Dostrzegani z daleka, jakby im twarze ktoś oznaczył białym stemplem. Sztuką „Nie omijaj mnie” pokazują, że przykro im, gdy są omijani wielkim łukiem. Jesteśmy „Tacy sami” – mówią upośledzeni aktorzy.
Biadolimy na pracę, korki i pogodę. Jezuici mówią: stop! Chcą od najmłodszych lat wychowywać do pogodnego życia.
Jarek Bojara strzela od razu: – To był mój prawdziwy dom. Sławek Warzycha dodaje: – Tu obcy ludzie potraktowali mnie lepiej niż rodzina. Zawsze będę o tym pamiętał.