Na ślubie i weselu miało być 120 osób. Dzisiaj, w okresie pandemii, Maciej i Ewelina powiedzieli sobie sakramentalne "tak" jedynie w obecności rodziców i świadków. Nastała wielka radość!
Przyjechali z całej Polski. Patrząc sobie w oczy i wzajemnie ściskając dłonie, po raz kolejny powtarzali i przeżywali słowa małżeńskiej przysięgi. Niektórzy trzymali w ramionach śpiące dzieci.
Własne przyjęcia weselne oni i ich goście przeżyli bez kropli alkoholu. Paradoksalnie po to, żeby się dobrze bawić.
Projekt „Wodzirej”. Jest kimś, kto aktywizuje ludzi na imprezie, nie robiąc z nich pośmiewiska. Mówi, że prowadzi zabawę na poziomie, ale jednocześnie pełną szaleństwa.
Miłość to nie zakochanie, a wspólne życie, przepiękne i warte wyrzeczeń, jest trudem.
– Kiedy ludzie się dobrze bawią, to zapominają o dopalaczach. Do zabawy w miłej atmosferze alkohol nie jest potrzebny – mówi Szczepan Babiuch, wodzirej z Gdyni.
Dominikanin miał dla studentów sześć rad. Już pierwsza wywołała konsternację. Ale potem oklaskom nie było końca.
Aldona – drobna i efemeryczna. Tomasz – potężny chłop. Na własnym ślubie próbowali nie płakać.
… święta spędzają u ciotki w Krakowie. Dziwią się, że wielu Polaków nie lubi ryb. Wszystkim są zachwyceni. Tęsknią tylko za rodziną, która została w Kazachstanie.
Warsztaty o małżeństwie i rodzinie odbyły się w pięciu diecezjach ugandyjskiej metropolii Tororo (Jinja, Kotido, Moroto, Soroti i Tororo).