Nie dostają tu żadnej recepty, jak zostać bohaterem dla swoich dzieci. Oni już nimi są, tylko muszą w to uwierzyć, a przy tym odkryć swoje silne strony.
Pojęcie „dobrego ojca” ma dla chrześcijaństwa fundamentalne znaczenie. Wydaje się, że obecne kryzysy wiary i rodziny są po części pochodną dewaluacji pojęcia ojcostwa.
Od pytania, czy warto na nie przyjść, ważniejsze jest to, czy ci, do których są one adresowane, mają odwagę, aby się na nich pojawić.
Gdybyśmy wiedzieli, że nasze dziecko kiedyś w przyszłości dokona wielkich rzeczy, czy wychowywalibyśmy je tak samo? Za tym pytaniem kryje się pytanie o jakość naszego rodzicielstwa.
Z prezesem Fundacji im. św.św. Cyryla i Metodego Wojciechem Czeronką o warsztatach dla taty i podkręcaniu śrubki w „urządzeniu”, jakim jest ojcostwo, rozmawia Justyna Jarosińska.
- Po pierwszych warsztatach dowiedziałem się kilku rzeczy, które zwaliły mnie z krzesła. Pierwszą z nich była prawda, że nie mogę być dobrym ojcem, nie będąc dobrym synem - mówi Artur Wolski, organizator warsztatów dla ojców w Rawie Mazowieckiej.
- Amerykanie już dawno doszli do słusznego wniosku, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Ale ma to też skutki wymierne. Otóż jeden dolar zainwestowany w prewencję dojrzałego ojcostwa zwraca się ośmiokrotnie - mówi teolog dr Dariusz Cupiał, założyciel Fundacji Świętych Cyryla i Metodego.
– Co piąte dziecko w Polsce wychowuje się bez ojca, nie licząc eurosierot czy dzieci, których ojcowie nie angażują się w życie rodzinne – podała dr hab. Dorota Kornas-Biela na konferencji, która odbyła się 17 lutego w Zabrzu.
Przez te parę dni mam Cię tylko dla siebie. Całe życie na to czekałam – usłyszeć takie słowa z ust córki – bezcenne.
O sile ojca, potrzebach dziecka i czasie, którego ciągle brak, mówi Michał Grzesiak.