O sile ojca, potrzebach dziecka i czasie, którego ciągle brak, mówi Michał Grzesiak.
Szymon Babuchowski: Co się zmienia w mężczyźnie, kiedy staje się ojcem?
Michał Grzesiak: Kiedy urodziła się moja pierwsza córka, był to dla mnie pewien szok. Pamiętam, jak trzymałem Weronikę na rękach w szpitalu i bałem się, że ją upuszczę. Miałem potem zakwasy w bicepsach od napięcia mięśni. Czułem, że wszedłem w etap większej odpowiedzialności – za kogoś, kto sam sobie nie poradzi. Nie ukrywam, że byłem też troszkę zdezorientowany; nie wiedziałem, jakim ojcem chciałbym być. To wszystko kształtowało się we mnie z czasem. Ojcostwo jest dla mnie ciągłym odkrywaniem i rozwijaniem różnych kompetencji.
Od początku ojcostwo łączyło się w Panu z przygodą?
Przygodą jest już samo zaangażowanie w życie dzieci, praca nad ich wychowaniem. Natomiast szczególną rolę ojciec ma do wypełnienia, kiedy dzieci stają się starsze; kiedy mają, powiedzmy, pięć lat. Towarzyszenie w obcowaniu z naturą, poznawaniu świata, przełamywaniu lęku jest czymś bardzo ważnym. To czas, kiedy dzieci odkrywają siłę ojca. Ta siła daje im poczucie bezpieczeństwa.
I stąd pomysł na stworzenie Szkoły Przygody Taty i Dziecka?
Tak, bo zauważyłem, że istnieje w społeczeństwie duża potrzeba związana z kryzysem ojcostwa. Wielu ojców nie umie się odnaleźć w dzisiejszym świecie, w którym praca pochłania ich niemal całkowicie. W takiej sytuacji matka wchodzi w rolę ojca, przejmuje jego kompetencje. I to też nie jest do końca zdrowe. Dlatego dostrzegłem potrzebę wyjazdów ojca z dzieckiem. Chodzi o to, by mogli przeżyć wspólnie przygodę; by dziecko miało okazję zobaczyć ojca w sytuacjach innych niż na co dzień, zauważyć, że jest on odważny, silny. Tym samym rośnie zaufanie do ojca i jego autorytet.
Czy to zapotrzebowanie potwierdziło się podczas wyjazdów?
Tak. Zależy mi na tym, żeby ojciec z dzieckiem udawali się na wyjazdy systematycznie, bo tylko regularna praca przynosi trwałe efekty. To faktycznie przekłada się na wyniki w nauce i zachowanie dziecka. Czas, który ojciec poświęca dziecku, bardzo mocno procentuje.
W ojcach też widać przemianę?
Na pewno to nie jest tak, że zbieramy ojców, którzy myślą, że coś załatwią jednym wyjazdem. Ojcowie, którzy uczestniczą w programie, zwykle już na wstępie są bardzo zaangażowani. Widać, że zależy im na dzieciach, a jednocześnie chcą pogłębić tę relację. Niektórzy twierdzą nawet, że przez wyjazdy ich więź z dziećmi nabrała jakiejś niezwykłości, tajemniczości. Ci ludzie są w stanie poświęcić wiele, żeby na taką wyprawę pojechać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |