– Powiedziałam: „Panie Boże, nie wiem, czy tego chcesz, ale ja ci mówię: tak. Nie wiem, czy się z tego coś urodzi, ale Ty mnie poprowadź”. No i poprowadził mnie do Peru!
– Nie wyobrażam sobie, żeby tego domu nie było – stwierdza pani Agata. – Nie mogłam się doczekać końca przerwy wakacyjnej, bo zaczynałam się okrutnie nudzić. Zresztą nie tylko ja, ale my wszyscy.
Kiedy mieli spotkać się po raz pierwszy, nie wiadomo, kto bał się bardziej. Krystian, który chował się za firanką, czy Agnieszka z Jarkiem, którzy chcieli się z nim zaprzyjaźnić.
Kiedy pojawiła się pierwszy raz na pięknej polanie Styrek nad Harklową, widok na zaśnieżone Tatry i Dolinę Dunajca przypominał jej góry na Hokkaido.
– Jak taki mały, 2-letni szkrab biegnie do mnie, by się przytulić, to wszystkie kłopoty stają się nieważne – mówi Ryszard Wróbel z Rybnika- Chwałowic.
- Od zawsze byliśmy społecznikami, których praca dla innych nakręcała. A gdy dotyczy ona młodzieży, wchodzimy w to na maksa - mówi Marek Kozłowski, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Młodzieży „Brama”.
Chętnie opowiada o nim Janusz Błachowicz, któremu leży na sercu zachowanie tradycji oraz znajomość historii.
Dla jednych to spotkanie było szansą na pogłębienie relacji z Panem Bogiem, a dla innych okazją, by Go dopiero spotkać. Salezjańska młodzież wie, że bez Boga ani rusz.
O rodzinie, która trzyma się razem, i rzeczach ważniejszych od pieniędzy, mówi Marcin Radziwon, właściciel firmy R-GOL.
Jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było. Może można było inaczej... Ale czy tak nie wychodzi nam najlepiej? ;-)