Językiem dominującym jest rosyjski. Tylko od czasu do czasu słychać polszczyznę, zwykle z wschodnim akcentem. Dom Przyjaźni Narodów to mieszanka kultur i obyczajów. Jego mieszkańcy chętnie się nimi dzielą z Dolnoślązakami.
Dzwoni od pięciu lat. Bywa, że kilka razy dziennie. Dzięki niemu wiele rodzin odzyskało spokój i… dzieci.
Na początku było Bardo Śląskie, dziś Dolnoślązacy zaszczepiają oazowy charyzmat w Azji, Afryce… Ale wielkie rzeczy w Ruchu Światło–Życie wciąż dzieją się często tuż za progiem.
To co wydarzyło się w mojej historii, od chwili gdy wybiegłam z kliniki Planned Parenthood w otwarte ramiona Koalicji dla Życia, nie było planowane.
Choć nie są już pierwszej młodości, z entuzjazmem uczą się aktorstwa. Poddają się magii scenicznych desek, oślepiających reflektorów i oklasków. I nie dają się starości.
Ukryty wśród zieleni rozległego parku kompleks budynków przy ulicy Grzybowej w Bielsku-Białej prezentuje się co roku bardziej okazale. Katolicki Dom Opieki to miejsce, w którym od 15 lat rodzą się wielkie dzieła. Powstają dzięki wielkiej pracy i prawdziwej miłości. Tu wiele osób w różnym wieku odnajduje uśmiech i poczucie bezpieczeństwa.
Mają marzenie. Żeby się spełniło, ostro wzięli się do roboty. Z pomocą nieba i dobrych ludzi mają już dach nad głową.
SENS objawił się w prozie życia, dzięki temu proza życia ma sens.
- Bezdzietne życie też ma sens, trzeba go tylko odnaleźć - przekonują Ania i Zdzisław, małżonkowie, którzy w duszpasterstwie są od samego początku, czyli prawie trzy lata.
– Dwa razy „ratunek” z mielonym! – woła Ramona Błachowicz do otworu w podłodze przy barze. Jej szefowa Gabriela Grzybek uśmiecha się. – Ktoś kiedyś pomógł mnie... Staram się oddać choć część tego, co sama dostałam.