Media zajmują się garstką „walczących”, nie dostrzegając tego, co robi większość.
Ewa Gorzelak opowiada o złej chorobie dziecka, z której powstała dobra fundacja.
Dawid i Damian sprawnymi rękami dają biegać Lewandowskiemu. Przy „Lewym” zapominają o Bożym świecie: wózku, wspomaganym oddychaniu, zanikających mięśniach i stromych schodach.
Małżeństwo od 19 lat, troje dzieci. Wierzący i praktykujący. Piwo, wino tylko czasami, w niewielkich ilościach. Nawet na weselu wódki nie było.
Poradnię Dewajtis odkrywa coraz więcej osób. Zgłaszają się po pomoc m.in. z zakresu psychologii, duchowości czy rozwoju osobistego. W rozwiązaniu problemów pomagają specjaliści i sam Pan Bóg.
W Malcanowie mantylki kują. To znaczy – szyją. Delikatne, zwiewne, koronkowe…
Zaraz po odzyskaniu świadomości po wypadku Iwona Lis zapytała lekarzy, czy musieli wybierać między życiem jej a córeczki. Usłyszała, że maleńka Ania nie miała szans. Dziś jej fundacja „Forani”, mająca w nazwie imię jej córki, pomaga poszkodowanym w wypadkach. – Jest jak moje dziecko – mówi.
Tadek, Józek, Julek, Wojtek, Andrzej, Mietek, Maciek, Władek, Krysia i Staś – wśród nich jeden szafarz, dwóch księży i biskup – owoce miłości małżeńskiej Emilii i Józefa Słaby z Żeleźnikowej.
– Nie jestem osobą, która otrzymała drugie życie, bo nie umarłam i nie zmartwychwstałam. To jest ciągle moje życie, tyle że z ogromnym bagażem doświadczeń. Dzięki dawcy i jego rodzinie otrzymałam nowe serce, które pozwala mi żyć i pomagać innym – mówi Adriana Szklarz.
Nie powinni być niewidzialni. Coraz częściej przekraczają progi i bariery. A my, widzący, też ich dostrzegajmy i oferujmy im pomoc.