Homeschoolerami Aleksandra i Marcin Sawiccy są od pięciu lat. Dla rodziców, którzy postanowili edukować swoje dzieci w domu, organizują różne warsztaty.
Budują domki z kostek cukru albo modele człowieka witruwiańskiego z plasteliny. Umieją zaśpiewać po chińsku „Sto lat”. I wszystko to ich bawi!
Leyna Gonzalez ma teraz 20 miesięcy i jest wulkanem energii. Urodziła się dzięki miłości rodziców i staraniom lekarzy, którzy 5 miesięcy przed urodzeniem dziecka usunęli z jego ust raka wielkości piłki do tenisa.
Marta i Wojtek to młode małżeństwo, które ma wszystko – miłość, dobrą pracę, mieszkanie. Brakuje im tylko dziecka. Gdy się pojawia, nie jest idealne. Jest... „inne”. I czeka na miłość.
Najważniejsza w tym naszym przekraczaniu barier, własnych zahamowań i trudności, chyba jest… umiejętność upadku.
W połowie października do naszej redakcji przyszedł e-mail od wieloletniego czytelnika. To list-refleksja spisywany nocą w kaplicy gliwickiego Hospicjum Miłosierdzia Bożego.
– Jesteśmy tacy młodzi-starzy ludzie – mówią. – Chyba moglibyśmy się urodzić w jakiejś poprzedniej epoce. Warszawa ani życie w światku aktorskim nie przetrąciły nam kręgosłupów.
W Radomiu, we wnioskach o przyjęcie do pierwszej klasy szkoły podstawowej, dla kandydatów zamieszkałych poza obwodem szkoły pojawiły się "nieszczęśliwie" sformułowania "rodzic pierwszy" i "rodzic drugi".
Kamil dostał niedawno pozytywną opinię trenerów Realu Madryt, Daniel całym sercem pokochał gimnastykę artystyczną, a Magda podbija serca słuchaczy grą na harfie. By ich talenty rozkwitły, potrzebują wsparcia.
Jaś ma prawie trzy latka. Mówi już całkiem dobrze. I dogaduje się z kolegami. Wszystkich jest siedmiu. Same Lolki.