Polska lekarka pracująca w Norwegii dr Katarzyna Jachimowicz oraz polski instytut Ordo Iuris otrzymali wczoraj w Drammen nagrody Chrześcijańskiej Koalicji Norwegii - organizacji pro life i pro family.
Sąd Okręgowy w Zielonej Górze odmówił wydania do Norwegii kobiety, która uciekła do Polski z trójką dzieci. Wcześniej rodzina doświadczała przemocy ze strony ojca małoletnich. Była to druga próba podjęta przez Królestwo Norwegii w celu sprowadzenia kobiety do kraju. Poprzednio, wystawiony za matką Nakaz Aresztowania, został wycofany później przez Oslo. Norweżkę reprezentował instytut Ordo Iuris.
Jedną z pierwszych roślin, którą udało się wyhodować w przestrzeni kosmicznej, jest ziemniak. O dziwo, coraz trudniej go spotkać w przydomowym ogródku. Zaatakowany został przez stonkę o złożonej nazwie „It can be bought in a store”, co w języku polskim oznacza: „kupi się w sklepie”.
Urodzony 8 tygodni temu chłopczyk żyje dzięki temu, że... kanadyjska obrończyni życia Mary Wagner popełniła przestępstwo. Poruszający list matki maleństwa Mary Wagner przedstawiła sądowi podczas wczorajszej rozprawy. Mimo to, sędzia wydał przeciwko niej wyrok skazujący.
Aptekarz z przedmieścia Bordeaux Bruno Pichon zwrócił się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu o ochronę wolności jego sumienia. Chodzi o kary nakładane na niego przez francuskie państwo w związku z odmową sprzedaży domacicznych wkładek wczesnoporonnych.
Kiedy przyjechał do Polski, jego dniówka wynosiła 5 zł. On jednak nie poddawał się. Znalazł dobrą pracę, a potem żonę, z którą połączyły go… kartofle.
– Czasami, zamiast jechać do siebie, do Serbii, wolę pojechać do rodzin w podbolesławieckich wsiach. Tam czuję się jak w domu – mówi dr Gordana Durdev-Małkiewicz, która od sześciu lat prowadzi tam badania językowe.
W słoneczne, październikowe popołudnie 1986 r. przed dwór Zofii Tetelowskiej podjechał mały fiat. Goście poprosili, by oddała swoją posiadłość na budowę domu dla sierot.
Co dalej z „Zielonym Dołem”? Dla osób chorujących psychicznie to coś więcej niż miejsce pracy. – Tu czuję się bezpieczny, wiem, że jestem potrzebny. To daje radość i ogromną satysfakcję – mówi pan Jacek.
– Niektórzy myślą, jak tak można z Warszawy przeprowadzić się do miejsca, gdzie jest jedynie przyroda, szkoła, kilku sąsiadów i kościół… Oni się dziwią, a ja się im dziwię – mówi Magda.