− Nie zamykajcie nas na wyspie, źle odzianych, traktowanych jak dzieci. Siła naszej burzy polega na wyjściu z wyspy w świat pełen możliwości – mówią ze sceny aktorzy Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Słupsku.
Bardzo chcą się usamodzielnić. Żeby to zrobić, muszą znaleźć prawdziwą pracę. Ale rynek pracy na razie tylko uchyla drzwi niepełnosprawnym intelektualnie. Są jednak tacy, którzy dziarsko te drzwi popychają.
W ich przypadku metryka liczy się zupełnie inaczej. Według niej są dorośli, ale rzeczywistość każe prowadzić ich za rękę. Nierzadko umyć, nakarmić, ubrać.
Kartonowe bombki, aniołki z patyczków do lodów i choinki z… książki telefonicznej. – Całkiem praktyczna, bo można sobie przy okazji sprawdzić numer telefonu – śmieje się jej twórczyni, pani Magda.
Bawią się, poznają, podróżują, odkrywają walory Górnego Śląska... W lipcu i sierpniu w różnych miejscach przygotowywane są atrakcje z myślą o najmłodszych.
- To miejsce dla dzieci, które mają problemy z przyswajaniem wiedzy w zwykłych szkołach - mówi dyrektor Beata Michniewicz.
„Jedyną rzeczą gorszą od bycia niewidomym jest posiadanie wzroku bez umiejętności patrzenia” – napis na bluzce Małgosi Galbarczyk to nie puste hasło. Dobrze wie, że marzenia się spełniają, ale najpierw trzeba je mieć.
Pytani, co lubią najbardziej, mówią: wyczynówki. Patrycja Kiedrowska i Daniel Gietka zdobyli na olimpiadzie specjalnej w Los Angeles medale w kajakarstwie.
Są kolorowe, wyposażone w sprzęty kojarzące się raczej z zabawą niż nauką. Czy powstające w szkołach sale integracji sensorycznej to edukacyjna moda, czy jednak forma koniecznej pomocy dziecku?
Raniące słowa, narastające żale, dziecięce problemy w szkole i coraz bardziej odległy małżonek – trudności w relacjach z najbliższymi wydają się często nie do pokonania. Tymczasem – wcale nie musisz zostawać z nimi sam.