Jest takie miejsce na Nowym Mieście: zacienione, ciche, gdzie nikt nie spojrzy krzywo na mamę z dziećmi – wręcz przeciwnie.
Nie żyje się, nie kocha i nie umiera na próbę.
Coraz więcej mężczyzn bierze aktywny udział w wychowywaniu swoich dzieci. Na naszych oczach tworzy się nowy model ojcostwa.
Wiele mówi się o rodzinach wielodzietnych, ale poza szumem medialnym otrzymują niewiele.
Miłość to nie zakochanie, a wspólne życie, przepiękne i warte wyrzeczeń, jest trudem.
Za trzy lata po raz drugi przeżyję sto dni do dorosłości. Tylko już inaczej.
Michał to śliczny chłopczyk. Ma 5 lat, nie mówi, choruje na autyzm. Jest jednym na sto, u których zdiagnozowano tę nieuleczalną chorobę.
– A mąż mój, niestety, tak nagle umarł – martwi się pani Róża. – Nagle? To ile miał lat? – Sto jeden i pół roku...
Budują domki z kostek cukru albo modele człowieka witruwiańskiego z plasteliny. Umieją zaśpiewać po chińsku „Sto lat”. I wszystko to ich bawi!
Tej kobiecie nie wypada już śpiewać urodzinowego „Sto lat!”. Porucznik Barbary Sowy, sanitariuszki powstania warszawskiego, nie opuszcza poczucie humoru. Ma też swój prosty przepis na długowieczność.