Służą Bogu, Kościołowi, ojczyźnie, Europie chrześcijańskiej i niosą pomoc bliźnim. Harcerstwo katolickie pociąga coraz więcej diecezjan.
Najłatwiej znaleźć ich w lesie, gdzie dzięki pomysłowości i cierpliwej pracy oraz za pomocą drewnianych żerdzi i sznurka organizują sobie blisko trzytygodniowe obozowe życie. Wracają zazwyczaj opaleni i pogryzieni przez komary, przemoczeni, jeśli pogoda nie dopisała.
Ileż dzieci w wyobraźni przeżywa wielkie przygody, zdobywa szczyty, mieszka w lesie... A może warto spróbować na żywo?
W bezideowym świecie, w którym dla wielu młodych prawdziwe życie toczy się online, a grafika HD zastępuje to, co za oknem, skauting może okazać się szansą na normalność. Młodych w mundurach jest w diecezji coraz więcej.
Siedem parafialnych zespołów synodalnych – najwięcej w diecezji. Do tego cudem ocalona podstawówka i reprezentanci wsi we władzach ogólnopolskich. To nie przypadek. To wszystko przez zawiszaków.
Są harcownikami idącymi zawsze z przodu, wzywają do boju... ze swoimi słabościami. Salutują i mówią: Semper paratus! Kierują się trzema cnotami: szczerością, ofiarnością i czystością.
Jest ich około 50. Codziennie rozpoczynają dzień modlitwą, a kończą ciszą.
– Od komputera tylko oczy bolą – mówi 11-letni Bartosz.
Zmartwieniem wielu rodziców jest odpowiedź na pytanie: jak zagospodarować wolny czas swoich dzieci? Znalezienie jej nie musi być trudne. ZHP, ZHR czy Skauci Europy mają gotową propozycję wychowawczą. Warto z niej skorzystać.
Rozpalą ogień w deszczu, zbudują obozowisko bez jednego gwoździa – a tego większość ich koleżanek nie potrafi!