Nie ma faktów, są tylko ich interpretacje, chciałoby się powiedzieć. W cudzym postępowaniu widzimy to, co chcemy zobaczyć.
Emocjonalnie wykończona matka dała dziecku klapsa, zdenerwowany ojciec pogroził. Podobno trzyipółletni chłopczyk wpadł w histerię. Działo się to w zielonogórskiej galerii handlowej. Ktoś to widział, poinformował policję. Zapewne w dobrej wierze: z obawy, by dziecku nie stała się krzywda. Z odosobnionego faktu ktoś teraz będzie wnioskował o stylu wychowawczym, panującym w tej rodzinie. Gdy inne dziecko przyszło do szkoły ze śladami pasa na plecach, podobno nauczycielka powiedziała: „Wreszcie ojciec wziął się za Ciebie”. Można i tak: klapsa wziąć za niebezpieczną karę cielesną, znęcanie się za pomocą pasa – za element procesu wychowawczego.
Historia niejednej sprawy ciągnie się serialem przez kilka instancji sądowych. Kolejne instancje niejednokrotnie wydają sprzeczne ze sobą wyroki, interpretując przecież to samo zdarzenie, mając te same dowody i tych samych świadków. Nie ma faktów, są tylko ich interpretacje, chciałoby się powiedzieć. W cudzym postępowaniu widzimy to, co chcemy zobaczyć. Pal sześć, gdy dotyczy to prywatnej oceny zachowania sąsiadów. Gorzej, gdy takie uprzedzenie bierze górę w ocenie policji, prokuratury, sądu. I zamiast domniemanej niewinności, z góry zakłada winę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |