Jeszcze parę miesięcy temu miały problem z wyborem tematu i często powtarzały: „Nie dam rady tego namalować”. Teraz myślą o wyjeździe na wspólny plener, by tam szukać natchnienia.
Pomysł na spotkania przy sztalugach w Krężnicy Jarej zrodził się półtora roku temu. – Brałam udział w podobnych zajęciach w Niedrzwicy. Wieczorne dojazdy raz w tygodniu były uciążliwe, dlatego pomyślałam: czemu nie zorganizować takich samych w naszej miejscowości? Ks. Marian Bartnik, proboszcz naszej parafii, udostępnił lokal i tak się zaczęły czwartkowe spotkania – mówi Elżbieta Targońska. Wieczorami, przy wsparciu Marii Polakowskiej-Prokopiak i Kamilli Szulaczkowskiej-Datke, panie uczą się niełatwej sztuki malowania.
Świadomość artystyczna
Wernisaż, który odbył się w Krężnicy Jarej w domu Fundacji Między Nami, był podsumowaniem tego, czego panie nauczyły się podczas warsztatów. – Po półtorarocznej pracy zauważam, że nasze obrazy są inne. Gdy porównuję początkowe prace z ostatnimi, to nie chciałabym pokazywać tych pierwszych, ponieważ dostrzegam ich wady. Trochę bym się ich wstydziła, a byłam nimi zachwycona po namalowaniu. Fakt, że dostrzegamy różnice, bo dotyczy to wszystkich koleżanek, świadczy o tym, że zyskujemy coraz większą świadomość artystyczną. Mamy większe wyczucie koloru, kompozycji – mówi Renata Kołodziej. Okazuje się, że efektem artystycznego zaangażowania są nie tylko coraz lepsze obrazy. – Zmieniło się również nasze spojrzenie na otaczający świat. Zauważamy momenty, które warto byłoby uwiecznić na obrazie. Jestem w domu, a któraś z koleżanek dzwoni i mówi: „Popatrz na niebo, dzieją się tam fantastyczne rzeczy”. Wyglądam za okno i widzę przepiękne sceny. Biorę aparat, robię zdjęcia, by potem utrwalić to na płótnie – zaznacza pani Renata.
Sama namalujesz
Grupa jest otwarta i ciągle zaprasza nowe osoby do spróbowania swoich sił w malarstwie. Październikowy wernisaż „Okolice pędzlem malowane”, na które panie zaprosiły wiele koleżanek, miał je przekonać do takiej formy spędzania czasu. – Moje dzieci są ze mnie dumne. Pewnego razu oglądamy jakiś obraz na wystawie, a one krzyczą: „Mamo, nie ma sensu go kupować! Ty sama sobie taki namalujesz!” – mówi pani Renata. Praca nad obrazami w czasie warsztatów jest czystą przyjemnością, bo zawsze znajdzie się życzliwa osoba i podpowie w razie problemów czy wątpliwości. – Malujemy w jednej sali przez kilka godzin. Patrzymy na swoje obrazy. Czasem radzę: „Może dodaj tu żółci, ta rzeka stoi, więc trzeba coś zrobić, by płynęła”. Obrazy zawsze oceniamy wspólnie. Stawiamy je na piecu i poddajemy krytyce. Żartujemy, że jeśli jeden z nich jest marny, to od razu wrzucimy go do pieca – śmieje się pani Renata i podkreśla, że ma kilkuletni dom i wiele pustych ścian, na których pojawiają się nowe obrazy, a pokoje stają się kolorowe, coraz ładniejsze.
Cel osiągnięty
– W czasie wernisażu i po nim mówi się o nas jak o artystach. To prawda, że są wśród nas panie, których prace reprezentują bardzo wysoki poziom artystyczny, jednak w większości traktujemy nasze spotkania jako dobry czas spędzony ze sobą, z daleka od codziennego zgiełku, pędzącego świata – zaznacza pani Renata. Celem, jak mówi pani Teresa, było też stworzenie grupy, która będzie się ze sobą dobrze czuć, współpracować w przyjaznej atmosferze i to zostało osiągnięte. Panie chcą nadal się rozwijać i pracować nad swoim kunsztem malarskim. – Do tej pory wszystko powstawało w pracowni. Kolejnym etapem rozwoju będzie, o czym już wspólnie myślimy, wyjazdowy plener – mówi Ewelina Durakiewicz.
Kto za sztalugą?
Podczas piątkowego spotkania prace prezentowały: Renata Kołodziej, Elżbieta Targońska, Elżbieta Łata, Małgorzata Golijanek, Kazimiera Majewska, Monika Chojnacka, Agnieszka Grabowska, Anna Bochen, Maria Witkiewicz, Ewelina Durakiewicz, Anna Targońska, Bożena Goworek, Ewa Tomczyk, Joanna Feliks-Gajewska, Ewa Zaorska, Barbara Kolbus, Lucyna Pliszczyńska i Barbara du Chateau.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |