W Wielkim Poście na korytarzach nie słychać muzyki, a w piątki w stołówce – tylko jarskie dania. Nikt tu nie wstydzi się rozmawiać o Bogu ani przyznać się kolegom, że jest ministrantem.
W czasie lekcji na korytarzach cisza aż dudni, ale zaraz po dzwonku dudnią setki nóg biegających z góry na dół i z dołu do góry. Niektórzy oblegają szachowy stolik, inni łapią drążki „piłkarzyków”. Kiedy przyjdzie wiosna, będzie można wyjść z piłką na boisko albo posiedzieć w ogródku. Na razie jednak boisko zryły koparki i spychacze, które od lipca ubiegłego roku pracują przy budowie dwukondygnacyjnej sali gimnastycznej. – Sala gimnastyczna była nam bardzo potrzebna.
Teraz będziemy mieli trzy: jedną 500-metrową i dwie mniejsze, a oprócz nich szatnie i prysznice – oprowadza po budowie ks. dr Sylwester Jeż, dyrektor Katolickiego Zespołu Edukacyjnego im. ks. Piotra Skargi na Woli. Sala gimnastyczna to kolejna – i nie ostatnia – rozbudowa katolickich szkół przy ul. Bema 73/75. Ich zaczątkiem było Katolickie Liceum Ekonomiczne, które powstało w parterowym budynku katechetycznym parafii św. Stanisława BM w 1997 r. Cztery lata później rozpoczęła się budowa dużego budynku z myślą o szkole podstawowej i gimnazjum. Teraz w niepublicznej podstawówce i publicznym gimnazjum uczy się 400 uczniów. Ósmy rok zespół prowadzi także publiczne przedszkole „Kwiatki św. Franciszka” przy ul. Rabsztyńskiej 5, które jest oblegane na równi z innymi warszawskimi przedszkolami. Stara się też o uruchomienie kolejnego – dla setki maluchów.
Nie tylko dla orłów
Nie wystarczą ochroniarz przy wejściu, świetnie wyposażone pracownie i cały wachlarz zajęć dodatkowych. Bezpieczeństwo i edukacyjne zaplecze są ważne, ale nie gwarantują tego, że dziecko będzie się w szkole dobrze czuło, rozwijało swą ciekawość świata, poszerzało wiedzę. Wizytówką dobrej szkoły nie jest też wysokie miejsce w rankingach, duża liczba olimpijczyków ani liczne zagraniczne wymiany z uczniami innych krajów.
W podstawówce i gimnazjum przy Bema dobrze o tym wiedzą i szczególny nacisk kładą na przyjazną atmosferę, tworzenie wspólnoty, wzajemną pomoc i współpracę. Klasy z założenia są niewielkie, żaden uczeń nie jest anonimowy, dzieci są dopilnowane. Nawet bardzo słaby uczeń ma szanse nadrobić zaległości, pracować w swoim tempie i zgodnie ze swoimi umiejętnościami. Dlatego ogólne wyniki nauczania są wysokie: każda klasa ma średnią ocen powyżej 4,5. I to bez wyścigu szczurów. – Cieszę się, że trafiają do nas również dzieci, które wymagają bardziej indywidualnego potraktowania, lepiej funkcjonują w mniejszej szkole. Stawiamy na wychowanie naszych uczniów, a tego nie da się zrobić w szkole molochu – podkreśla ks. Jeż.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |