Japoński naukowiec Hiromitsu Nakauchi zapowiedział, że wyhoduje zwierzęta-chimery z ludzkimi komórkami, których narządy będzie można przeszczepiać ludziom - poinformował "New Scientist". Specjalista otrzymał już zgodę na te eksperymenty. Co na to bioetyka?
Wcześniej inni badacze próbowali hodować zmienione genetycznie świnie. Próbowano modyfikować je w taki sposób, żeby w komórkach ich narządów wewnętrznych występowały geny kodujące ludzkie białka zgodności tkankowej. Po przeszczepieniu ludziom miałyby być akceptowane przez organizm biorcy, nie wywołując reakcji odrzutu organu.
Hiromitsu Nakauchi z uniwersytetu w Tokio proponuje zupełnie inną metodę. Chce uzyskać tak zmodyfikowane zarodki świni, że wraz z rozwojem nowego organizmu nie będą zdolne do wytworzenia z własnych komórek narządu, który ma być przeszczepiony pacjentowi, np. nerki.
Do embriona na etapie blastocysty zostaną wstrzyknięte indukowane pluripotencyjne komórki macierzyste chorego, który czeka na transplantację (komórki te wytwarza się z komórek somatycznych). Z takiej ludzko-zwierzęcej chimery ma się rozwinąć świnia, która we wszystkich tkankach będzie miała zarówno własne komórki, jak i ludzkie. Jedynie nerki, które mają być przeszczepione, powstaną w całości z komórek pacjenta.
Nakauchi twierdzi, że w latach 2010-2013 przeprowadził już wszystkie eksperymenty, które wykazały, że pozyskiwanie narządów do przeszczepów w taki sposób jest możliwe. W 2010 r. wyhodował myszy, którym wyrosła trzustka szczura. W 2012 r. uzyskał mysz z nerką innej myszy. Z kolei w tym roku poinformował o wyhodowaniu świni z trzustką innej świni. Pozostało jedynie przeprowadzić podobny eksperyment z wykorzystaniem ludzkich komórek.
Paul Fairchild z University of Oxford twierdzi, że nie wystarczy przeszczepienie ludziom organów, które będą zbudowane jedynie z ludzkich komórek. Reakcję odrzutu mogą wywołać również znajdujące się w nich naczynia krwionośne, utworzone zarówno ze świńskich, jak i ludzkich komórek.
Japoński badacz twierdzi jednak, że udało się mu pokonać i tę przeszkodę. W jego laboratorium urodziła się już mysz z trzustką i naczyniami krwionośnymi innej myszy. A jeśli jest to możliwe u gryzoni, to z pewnością można podobny eksperyment przeprowadzić ze świniami zawierającymi ludzkie komórki.
Naukowcy zarzucają Nakauchiemu, że jego metoda budzi wątpliwości etyczne. Chodzi przede wszystkim o to, że w mózgach świń-chimer będą się znajdowały również ludzkie neurony.
Japoński naukowiec twierdzi jednak, że i na to znalazł sposób: odpowiednimi manipulacjami genetycznymi można zapobiec temu, żeby z ludzkich komórek macierzystych powstawały komórki mózgu, jak również komórki rozrodcze i wiele innych. Wystarczy do ludzkich komórek macierzystych dodać gen, który podczas rozwoju embrionalnego blokuje formowanie się określonych tanek i komórek.
Wkrótce ukaże się publikacja na ten temat - zapowiada Nakauchi.
Pytanie tylko, czy faktycznie świńska blastocysta z ludzkimi komórkami będzie w stanie się prawidłowo rozwijać i doprowadzi do powstania nowego organizmu, z którego potem będzie można pozyskać narządy do przeszczepów?
Davor Solter z Institute of Medical Biology w Singapurze twierdzi, że im większa jest różnica ewolucyjna między dwoma gatunkami, tym trudnej jest uzyskać chimerę w postaci dorosłego organizmu.
Podkreśla, że ludzka blastocysta zawiera jedynie około 150 komórek, tymczasem w świńskim zarodku na tym etapie są ich setki tysięcy. "Obydwa te organizmy nie są zatem kompatybilne, ludzkie komórki zniszczą morfologię świńskiej blastocysty, co doprowadzi do poronienia embrionu" - podkreśla specjalista.
Nakauchi twierdzi, że jeśli nie uda się uzyskać świńsko-ludzkiej chimery, to będzie to możliwe w przypadku małp spokrewnionych z człowiekiem.
Na razie przeprowadził eksperymenty z blastocystami myszy, którym wstrzyknął ludzkie komórki macierzyste. Ze względów prawnych musiał jednak zniszczyć zarodek po upływie dwóch tygodni.
Teraz jednak otrzymał zgodę rządu japońskiego na kontynuowanie eksperymentu. Będzie mógł ludzko-zwierzęcą blastocystę wprowadzić do narządów rodnych zwierzęcia, myszy lub świni i doprowadzić do narodzin chimery.
Komentarz bioetyka
- Przy obecnym stanie wiedzy niemożliwe do ocenienia jest ryzyko, na jakie narażony byłby ewentualny biorca tak wyhodowanego narządu – komentuje bioetyk z Uniwersytetu Opolskiego ks. prof. Piotr Morciniec. Dodaje, że nie do przewidzenia są także dalsze konsekwencje stosowania takiej metody już nie tylko dla pojedynczego człowieka, ale dla społeczeństwa. Nie sposób bowiem dziś określić, jaki byłby wpływ takiej transplantacji na biorcę na jego poziomie genetycznym, czy np. nie spowodowałaby ona mutacji genetycznych, które mogłyby się następnie rozprzestrzeniać. Tymczasem - jak zauważa ekspert - choćby dokumenty Unii Europejskiej mówią o dziedzictwie genetycznym ludzkości i potrzebie jego ochrony. Gdyby jednak wprowadzić chimery, proponowane przez Nakauchiego, pula genowa ludzkości mogłaby ulec zmianie.
Powstałyby także pytania o status takiej zwierzęco-ludzkiej krzyżówki - o to, kim/czym ona właściwie jest. Skoro miałaby - przynajmniej częściowo - ludzkie komórki mózgowe, to czy trzeba byłoby jej zagwarantować godność osoby ludzkiej? Rodzą się pytania, na które nie mamy odpowiedzi.
- Ryzyko bioetyczne jest o wiele za duże - podsumowuje specjalista.
Dodaje, że można się też spodziewać oporu ze strony obrońców zwierząt, którzy będą zapewne protestować przeciw zabijaniu zwierząt dla pozyskania organów do przeszczepów u ludzi.
W sumie pomysły japońskiego naukowca są więc nie do przyjęcia, nawet jeśli nie przyjmuje się podstawowego argumentu, mówiącego, że krzyżowanie człowieka ze zwierzętami jest niedopuszczalne, bo narusza jego ludzką godność.
Nasza sonda: Czy wolno krzyżować człowieka ze zwierzętami, jeśli powodem tego jest jego leczenie?