Nauka przy świecach? I to prowadzona w lekki sposób, bez śmiertelnej powagi? W siedmiu śląskich miastach rusza nowa forma nauk przedślubnych.
– Dzisiaj wielu młodych pochodzi z małżeństw rozbitych albo poharatanych emocjonalnie. Często nie mają świadomości bagażu, który niosą. To obciążenie nie determinuje ich przyszłości, ale może na nią wpływać. Zresztą nikt nie ma idealnej rodziny i każdy bierze z niej jakieś negatywne doświadczenia. Jest źle, jeśli one są nieuświadomione. Lepiej pewne rzeczy ponazywaj, bo dopiero wtedy możesz z nimi coś zrobić – proponuje.
– Kiedyś rodzina przygotowywała młodych do małżeństwa. Teraz borykamy się z kryzysem rodziny, więc kto ma przejąć to zadanie? – pyta Marcin Ślązok. – Staramy się zapełnić tę lukę.
– Mamy takie czasy, że w wizji małżeństwa, jaką młodzi ludzie wynoszą z domów, ucieka wymiar sakramentu, wspólnoty małżeńskiej. Do tego dochodzi wiele alternatyw, jakie prezentuje współczesny świat, co powoduje, że mamy duże zamieszanie w patrzeniu na małżeństwo – mówi Beata Warot, która z mężem Piotrem przyjechała z Chorzowa na kurs dla prowadzących projekt.
– „Przed nami małżeństwo” daje możliwość realizacji potrzeb, które ci ludzie mają. Bo nie wszyscy uciekają od Kościoła, nie wszyscy negują to, co jest dobre w małżeństwie – dodaje P. Warot. Zaznacza też, że wiele osób szuka rozwinięcia swojej wiary, która stanie się silną bazą dla ich małżeństwa i rodziny. W czasie nauk będą posiłek, multimedia, dodatkowe materiały. – Projekt może lepiej przygotować do małżeństwa niż tradycyjne nauki w parafiach – mówi I. Ślązok.
Ten kurs kosztuje ok. 100 zł od osoby. Wszyscy nauczyciele (jest ich 50) skończyli studia lub studiują kierunki związane z rodziną (np. mediację sądową). Poza tym pracują w najróżniejszych zawodach – są inżynierami, położnymi, jest lekarz, prawnik, „dołowy” górnik, kilka osób z górniczego nadzoru, nauczyciele, biznesmeni. Na stronie: przednamimalzenstwo.pl są informacje o ich wykształceniu, o tym, ile lat żyją w małżeństwie, czy mają dzieci, a jeśli tak, to ile. Program zakłada, że będą to spotkania bez śmiertelnej powagi, z miejscem na luz, a nawet na opowiedzenie kawału wiążącego się z małżeńskim życiem.
– Człowiek, który się nie śmieje, jest najbardziej niepoważny – kwituje ks. Jarosław. – Otwarcie rozmawiamy o seksie, o problemach z nim związanych. Robimy też symulacje rozwiązywania problemów: „Odkrywasz, że twój małżonek oglądał w internecie pornografię. Jak reagujesz?”. Albo: „Twój mąż się zakochał (choć nie zdradził). Zabijasz go od razu czy jakoś inaczej to rozegrasz?”, „Co zrobię, kiedy małżonek ciężko zachoruje?” albo: „Co, jeśli żona/mąż będzie unikać seksu?” – wylicza. – Chcemy też zburzyć mit, że największa miłość jest do ślubu, a potem już coraz gorzej. Chcemy pokazać, że z wiekiem małżonkowie naprawdę mogą kochać się coraz mocniej, coraz piękniej i coraz namiętniej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |