Paulinka ma piękne oczy

Historia dziewczynki z Dolędzina. Chciała uratować babcię, potem przeszła morze cierpień wyzwalając w ludziach dobro.

Zakończył się ważny etap

W ciągu trzech i pół roku Paulinka przeszła tyle operacji, że rodzice i ksiądz przestali je liczyć. – Kilkanaście? Może kilkadziesiąt? – zastanawia się Ewa Sroka. A bywało tak, że lekarze nie podejmowali się operacji ze względu na najmniejszą chociażby infekcję czy jej podejrzenie, i trzeba było wracać do domu. – Ona jest spokojna, znosi wszystko, ale oczywiście przed salą operacyjną wpada w przerażenie na myśl o tym, co ją znowu czeka. Tyle operacji pod narkozą. To jest ciąg cierpień, bólu, płaczu tego dziecka – opowiada duszpasterz z Modzurowa. W tej chwili zoperowane są już obie ręce. Operacje mikrochirurgiczne polegały na tym, że pod lupą powoli były ściągane wszystkie narosty i zabliźnienia, by nie naruszyć żadnego ścięgna ani naczynia. Na to nakładana była tzw. integra, czyli sztuczna podskóra. Potem z nogi ściągana jest skóra własna Paulinki i przeszczepiana na ręce.

– Ogromna praca! Ale po tych 3 latach mamy ręce zoperowane. Są proste, normalnie rusza nimi, pisze, rysuje – mówi ksiądz. Paulinka 17 sierpnia skończy 10 lat, chodzi do szkoły w Szonowicach, skończyła trzecią klasę. Czekają ją teraz drobniejsze operacje dłoni, by rozprostować paluszki. Za 5–7 lat potrzebna będzie plastyczna operacja twarzy. W tej chwili fundacja zawiesza działalność na ten okres, bo nie ma potrzeby pilnych działań. – Trudny etap został zakończony, tym piękniej, że w tym roku Paulinka poszła do I Komunii św. To jakby ukoronowanie całej naszej pracy – mówi ksiądz. Pieniądze na operację twarzy zostały zatrzymane na koncie fundacji.

Nic nie boli

– Boli cię coś? – Nie – odpowiada Paulina i pozwala mi pogłaskać swoją rękę. Kiedy pierwszy raz po wypadku przyjechała z mamą do przedszkola, nieprzygotowane na widok koleżanki dzieci były przerażone. – To był horror. Dzieci chowały się, krzyczały, uciekały. Ale ze strony Paulinki nie było tego przerażenia sobą. Jest tą samą dziewczynką, jej duch jest ten sam. Na tym można budować. Udało się przygotować dzieci i dorosłych w szkole, w której Paulinka została przyjęta i dobrze się zintegrowała. Fenomenem jest, że ona nie ucieka przed ludźmi, chce do dzieci. Nie boi się. To też uważam za cud. Spieszyliśmy się z operacjami, żeby zdążyć przed czasem, kiedy dziewczynka zaczyna się stroić, przed 10–12 rokiem życia. Zanim zacznie się przeglądać w lusterku, malować – podkreśla ks. Kroll. Dlaczego zajął się tak troskliwie swoją młodą parafianką? – Właściwie z tchórzostwa. Bo ja w ten sposób uciekałem, by nie mieć wyrzutów sumienia – odpowiada przekornie ksiądz. Pytam Paulinkę, czego by chciała, jakie ma marzenie. – Pojechać do Zakopanego! – rzuca bez wahania, dalej wycinając nożyczkami naklejki i dziecięce wodne tatuaże. Co jej się tam podoba? – Wszystko! – A oprócz wycieczki do Zakopanego? – Do Zakopanego! Byłam tam już z mamą i tatą – odpowiada Paulinka zdecydowanie. Ma charakter dziewczyna, myślę. Jeszcze więcej powiedział mi jej gest powitania i pożegnania. Podchodzi do księdza, mocno się przytula i po prostu nic nie mówi.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg