O pieniądzach w świetle Ewangelii z ks. Jackiem Stryczkiem, prezesem Stowarzyszenia „Wiosna” rozmawia Piotr Legutko
W książce wyczytałem, że pieniądze wydane na rzecz kultu nie są gorsze od pieniędzy wydanych na ubogich. Dość zaskakująca deklaracja w ustach szefa jednej z największych organizacji pomocowych.
Ale przecież nie chodzi mi tylko o sukces „Wiosny”. Moje ciśnienie wewnętrzne bierze się z życia duchowego i nie polega jedynie na tym, by sobie i innym coś udowodnić. To jest misja społeczna wynikająca z Ewangelii, z poczucia, że właśnie tak trzeba robić, w tę stronę pójść. Napisałem teraz o pieniądzach, a pewnie powinna powstać szybko inna książka, o zbawiennej roli religii w życiu społecznym, bo ona wciąż nie jest wystarczająco uświadamiana. Ciągle słyszymy takie głosy, że znowu wybudowali kościół za 10 mln zł, zamiast rozdać te pieniądze ubogim. A przecież religia może dokonywać cudów także w życiu społecznym, poukładać ludziom świat, dać dobre motywacje do pozytywnego działania i wiele innych bardzo cennych rzeczy.
Modne są poradniki, jak odnieść sukces i zdobyć wielkie pieniądze. Czy ktoś może takie korzyści odnieść z lektury tej książki?
Powiem pół żartem, pół serio, że wszyscy, którzy się ze mną zadają, odnotowują wzrost przychodów. Przeczytanie tej książki może więc przynieść podobny skutek. Choć oczywiście nie miałem ambicji napisania poradnika według schematu: jak chcesz zostać milionerem, to zrób to i to, a następnie jeszcze tamto. Chodziło mi raczej o przeoranie światopoglądu, żeby coś nowego na tej glebie wyrosło. Na przykład zwracam uwagę na znaczenie własnego CV, ludzi spotkanych na różnych etapach życia, nawiązanych z nimi relacji. Chodzi o to, by zdać sobie sprawę, że każde takie spotkanie ma znaczenie i swoją wagę. Albo przyjąć założenie, że jak się już za coś zabieram, to musi mi to wyjść, musi przynieść dobre owoce. I nie wolno odpuścić nawet rzeczy na pozór drobnych, bo ich suma daje duży wynik.
Ja się dowiedziałem z kolei, że bardzo praktyczne zastosowanie w zarządzaniu własnym czasem może mieć zasada Pareto.
Dziwię się, jak w ogóle ludzie mogą żyć, nie stosując tej zasady. A jak ja ją odkryłem? Kiedyś w ogóle nie dostrzegałem wokół siebie biednych, potem popadłem w drugą skrajność i wszystkim chciałem pomagać. A im bardziej pomagałem, tym więcej ich przychodziło. Nie wytrzymywałem już tego fizycznie, wreszcie wywiesiłem na swoich drzwiach kartkę: „Nie mogę więcej, mogę lepiej”. Zacząłem się zastanawiać, jak lepiej zarządzać swoim czasem. I wtedy trafiłem na zasadę Pareto.
W skrócie mówi ona, że w ciągu 20 proc. czasu poświęconego na pracę osiągamy 80 proc. wyników, i na odwrót: przez pozostałe 80 proc. czasu zaledwie 20 proc. wyników. Ten podział 20/80 stosuje się zresztą do bardzo wielu zjawisk z dziedziny ekonomii i zarządzania. Spisałem na przykład na kartce wszystkie rzeczy, które robię, i podzieliłem je na 20 proc. naprawdę ważnych i te pozostałe. Wtedy uświadomiłem sobie, że nie muszę robić wszystkiego. Teraz taki inwentarz sporządzam co najmniej dwa razy do roku i koncentruję się na tym, co naprawdę istotne. Bo generalnie życie jest kwestią wyborów. I z tego akurat wyboru jestem bardzo zadowolony.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |