Teraz czas na marzenia

Zimowa akcja pomocowa była spektakularna, 
ale na wiosnę...

Uruchomiła się ambicja

– Już na początku funkcjonowania programu bałem się, że zainteresowanie akcją pomocy mieszkańców Donbasu będzie malało. Światła reflektorów w pewnym momencie zgasły. Pomoc ze strony ludzi była coraz mniejsza – mówi ks. Piotr. Na początku było tak wiele ubrań zimowych, że cały kontener został jeszcze dodatkowo wysłany na Ukrainę. Przesiedleńcy dostawali także środki czystości i wiele innych rzeczy, które pomagały funkcjonować na co dzień. Jednak z czasem to się skończyło. Zimowa akcja zbierania dla nich ubrań była spektakularna, ale na wiosnę było już gorzej z odzieżą.


Z drugiej strony odpowiedzialni za projekt zauważyli pewną zmianę w zachowaniu gości z Donbasu. Na początku najważniejszą potrzebą było poczucie bezpieczeństwa. Wtedy można było usłyszeć: „Wystarczy nam kawałek podłogi, żeby tylko nie strzelano. Zadowolimy się każdą pracą”. Po kilku miesiącach oczekiwania się zmieniły. Teraz uruchomiła się ambicja i chęć zrealizowania marzeń. I to jest naturalny proces, z którym liczyli się odpowiedzialni za pobyt przesiedleńców w Rybakach. Przykładem może być niechęć osiedlania się i podejmowania pracy w mniejszych miejscowościach. Wszyscy bowiem mieszkali wcześniej w dużych miastach na Ukrainie. Polacy przekonują jednak gości, że jest to dobry start.


Wyjazd do nowych miejsc zamieszkania łączy się z nadzieją na nowy początek, ale także z lękiem. – Jestem ostrożna, dlatego najpierw chciałabym zacząć pracować, a potem wszystko inne. Wyjeżdżamy do Warszawy, już się pakujemy. Czekamy na ten wyjazd i chcemy pracować. To kolejna zmiana w moim życiu. Myślę o przyszłości i chciałabym, żeby pracodawca był zadowolony z mojej pracy – mówi pani Stella. Jest wdzięczna wszystkim, którzy pomogli wydostać się z Donbasu, ale także Polsce za przyjęcie i opiekę.


Żmudne poszukiwania


Część samorządów złożyła oferty pracy. Kwalifikacje zawodowe osób przebywających w Rybakach są dość wysokie. Tak jak oczekiwania. – Na początku wydawało się nam, że wykształcenie jest pomocne w znalezieniu pracy, ale tak nie jest. Łatwiej byłoby znaleźć pracę dla osób fizycznych. Zresztą brak dobrej znajomości języka polskiego utrudnia podjęcie pracy ekwiwalentnej do tej, którą wykonywali na Ukrainie. Tu pojawiało się rozczarowanie – wyjaśnia ks. Piotr Hartkiewicz. A wśród przesiedleńców są między innymi lekarze, bankowcy, ekonomiści i prawnicy. Okazuje się, że większość przybyszów z Doniecka zajmowała wcześniej stanowiska kierownicze albo prowadziła swoje biznesy, a tu trzeba wszystko zaczynać od nowa.
Jedni bardzo chętnie przyjęli zaproponowane oferty pracy, inni nie byli nimi w ogóle zainteresowani. Każda propozycja była sprawdzona i setki z nich zostało odrzuconych z różnych przyczyn. Jedną z nich była troska o zabezpieczenie pracy obydwojgu małżonkom.

– Aktualnym problemem są także świadczenia emerytalne. Polskie prawo nie przewiduje rewaloryzacji emerytur zagranicznych – nawet do najniższego poziomu krajowych świadczeń. Emerytura ukraińska, po przeliczeniu na naszą walutę, wynosi około 300 zł. Pomimo przychylności rządu istnieje prawna bariera. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej uruchomi dlatego pomoc socjalną dla tych osób – mówi ks. Hartkiewicz.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg