O cudzie radosnego życia, który trwa mimo trudów i bólu, z Magdaleną i Pelagią Buczek rozmawia Agata Puścikowska .
Wróćmy jeszcze do Pani dzieciństwa. Co jest złego w zakładaniu gangu? Wszystkie dzieci kiedyś go zakładają.
M.B.: (Śmiech). Nawet nie pamiętam, czym ta banda miała się zajmować i jak miała działać. Pamiętam, że przestraszyłam się tylko mocno i sprzeciwiłam się trójce moich najbliższych przyjaciół. Od lat bawiliśmy się razem, razem też się modliliśmy.
P.B.: Kiedyś, gdy odmówili jej wspólnej modlitwy, a mieli może ze 4 latka, wygoniła ich z domu! „Won z mojego podwórka” – krzyczała. Poszli sobie. Pojechałyśmy potem na działkę. Wracamy, a koledzy siedzą przed domem. Czekali dwie godziny na Magdę i... wspólną modlitwę. Od tego czasu nie było już takiego problemu.
M.B.: Ale nie byłam taka okropna. (śmiech) Faktem jednak jest, że gdy po kilku latach moi koledzy zaproponowali „stworzenie gangu”, nie zgodziłam się i wymyśliłam na poczekaniu alternatywę – założenie Podwórkowego Koła Różańcowego.
P.B.: Pamiętam, jak z ogrodu wołała: „Mamuś, mamuś, daj karteczki, ja im muszę legitymacje zrobić”. Zrobiła takie odręczne, żeby dzieci chciały zamienić gang na kółko. To było w 1997 r. Gdy wróciła starsza siostra ze studiów, zrobiła im „profesjonalne” legitymacje. Współczesne legitymacje wszystkich kółek na świecie są robione na wzór tamtych właśnie.
Ile dzieci obecnie należy do Podwórkowych Kółek Różańcowych?
M.B.: W 33 krajach ponad 150 tys. dzieci. We wrześniu 1997 byłyśmy z mamą w Radiu Maryja, oglądałyśmy rozgłośnię, której z chęcią słuchałyśmy. Tak się przypadkiem złożyło, że osoba, która miała prowadzić program, nie przybyła na audycję. Byłaby luka w programie. Ojciec dyrektor zaprosił nas wtedy do studia na rozmowę. Opowiadałam na antenie o moich wakacjach i wtedy po raz pierwszy opowiedziałam publicznie o kółkach. Okazało się, że wiele dzieci chce się do nas przyłączyć. Pisały, modliły się. Kółka docierały na tak wiele podwórek na całym świecie. I tak to działa do dziś.
Jest Pani dorosłą kobietą, nie chciała Pani prowadzenia tego dzieła przekazać komuś młodszemu?
M.B.: Od początku czuję, że to nie jest moje dzieło, nie ja to wymyśliłam. Tak chciała Matka Boża, to Jej wola. Pastuszkowie z Fatimy odpowiedzieli na Jej prośbę modlitwy na różańcu i my to kontynuujemy. Zawsze mnie mobilizowały i fascynowały słowa o. Pio: „Gdyby 5 mln dzieci odmawiało Różaniec, świat byłby zbawiony”. I nie ma zmiłuj. Jest więc co robić.
Chce Pani zbawiać świat?
M.B.: Świat już został zbawiony. Ale zależy mi, żeby ratować modlitwą tych ludzi, którzy modlitwy potrzebują. Żeby ich serca się przemieniły. Niepokalane Serce Maryi musi zatriumfować. A my, ludzie, również dzieci, musimy Jej w tym pomóc.
Czuje się Pani wybrana?
M.B.: Chcę być tylko narzędziem Maryi. Na chwałę Bożą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |