– Kiedy człowiek jest chory, nic go nie cieszy. Widzi wszystko w szarych odcieniach. Po przeszczepie człowiek zaczyna zauważać piękno tego świata... kwiaty, niebo mają znacznie lepszy kolor – przekonuje pan Adam.
Życie ma smak
Nie było konkretnego momentu, który można skwitować okrzykiem: „Hura, udało się!”. Żyjąc po przeszczepie, trzeba mieć cały czas rękę na pulsie, nie wolno odstawiać leków, ale można się cieszyć każdym dniem. – Po przeszczepie człowieka rozpiera energia. Można powiedzieć, że dopiero wtedy widzi on, ile może i że nic go nie ogranicza w siłach. Owszem, są dni, że wszystko wydaje się do niczego. Ale z plusów i minusów przeważają te pierwsze, bo w gruncie rzeczy mogę jechać, gdzie chcę – mówi z uśmiechem mieszkaniec Siecienia.
Po drugiej transplantacji uczestniczył 7 razy w pielgrzymce rowerowej z Włocławka do Częstochowy, był na kanonizacji s. Faustyny w Rzymie, w ubiegłym roku wybrał się z krewnymi na Ukrainę, by zobaczyć miejsce pochówku swojego bohaterskiego przodka, a teraz marzy o wyprawie do Japonii. Pojawiając się w szpitalu, przy okazji badań, zagląda czasem na oddział nefrologii, by pokazać innym pacjentom, że warto walczyć i czekać na przeszczep.
Czy myśli o osobach, od których otrzymał nerki? – Może nie rozmyślam stale o dawcach, chociaż czasem przeleci taka myśl, to jednak wdzięczność jest ogromna. Im dłużej żyję, tym bardziej cenię i ten pierwszy, i ten drugi dar. Gdyby nie oni, ich rodziny, decyzja i świadomość, to już od lat 80. mógłbym nie żyć. Za to życie jest się odpowiedzialnym. Swoje mógłbym stracić, ale ktoś mi powierzył kawałek siebie albo swojego bliskiego – mówi pan Adam.
Konkretnym gestem pamięci są Msze w intencji dawców w rocznicę każdej transplantacji. Jest też wdzięczność dla tych, którzy pomagali na każdym etapie choroby: lekarzy, pielęgniarek i rodziców, ignorujących głosy, że dializowanie i walka o przeszczep są dodatkową męczarnią dla, jak się wydawało, umierającego dziecka.
Wyraźne „za” lub „przeciw”
Impulsem do podzielenia się swoją historią dla pana Adama była również nagłośniona szeroko rocznica pierwszej transplantacji. W tym roku mija 50 lat, odkąd w Polsce dokonano pierwszego udanego przeszczepu nerki. Na Mazowszu przez ostatnie pięć lat działał program „Partnerstwo dla transplantacji w województwie mazowieckim”, w ramach którego utworzono stanowiska koordynatorów transplantacyjnych w szpitalach i prowadzono kampanię społeczną na rzecz dawstwa narządów. W Ciechanowie i w Płocku organizowano sesje naukowe i szkolenia dla personelu medycznego poświęcone transplantacji. W tym roku natomiast Ministerstwo Zdrowia zainicjowało kampanię pod nazwą „Zgoda na życie”, propagującą transplantację narządów oraz dawstwo szpiku i innych tkanek.
Takie kroki świadczą o tym, że o przeszczepach wciąż niewiele wiemy i za mało o tym rozmawiamy. Skąd ten opór? Zdaniem psycholog Aleksandry Stupeckiej unikamy rozmowy z bliskimi za życia o ewentualności przeszczepu, bo obawiamy się, że samą rozmową o śmierci w pewien sposób ściąg- niemy ją na siebie. Bezpieczniej wydaje się o niej nie mówić.
Sama kwestia decyzji na pobranie narządu bliskiego zmarłego jest sprawą delikatną. Czasami rodziny nie wyrażają na to zgody. – Mam wrażenie, że rodzina potencjalnego dawcy czuje zbyt duży ciężar odpowiedzialności za decyzję o oddaniu narządów bliskiej osoby. Jest też kwestia głęboko zakorzenionego w naszej kulturze szacunku do ciała człowieka, który nie pozwala nam podjąć decyzji o pozbawianiu bliskiej osoby jakiejś istotnej części, „rozczłonkowaniu jej” – wyjaśnia psycholog z Centrum Psychologiczno-Pastoralnego „Metanoia” w Płocku.
Dlatego tak ważna jest zwykła rozmowa w domach i wzajemne poznanie swoich opinii na ten temat. W Polsce obowiązuje zasada zgody domniemanej na pobranie narządów pod warunkiem, że za życia zmarły nie wyraził pisemnej deklaracji sprzeciwu, który można złożyć w warszawskim Centrum Koordynacyjno-Organizacyjnym do spraw Transplantacji (Poltransplant). Jednak w sytuacji krytycznej lekarz będzie pytał rodzinę, czy tragicznie zmarły za życia był zwolennikiem transplantacji. Zrobi to po zakończeniu procedury orzekania o zgonie, którą przeprowadza zespół specjalistów: anestezjolog, neurochirurg i neurolog. Rodzina ma prawo do wyrażenia sprzeciwu i trzeba je uszanować.
W tym kontekście warto przypomnieć jednak sam tytuł słowa biskupów w sprawie przeszczepiania narządów z 23 września 2007 r., który brzmiał „Nadprzyrodzony krwiobieg miłości”. W dokumencie tym czytamy m.in. taką zachętę: „Rodziny osób tragicznie zmarłych prosimy, by w swoim bólu i smutku nie zapominały, że organy bliskich mogą uratować życie chorym czekającym na transplantację”. Kiedyś taka właśnie czyjaś decyzja podarowała nowe życie panu Adamowi i innym osobom, które są po przeszczepie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |