Ojcostwo jest przygodą

O sile ojca, potrzebach dziecka i czasie, którego ciągle brak, mówi Michał Grzesiak.

Czemu w wyprawach uczestniczą duety ojciec–dziecko, a nie np. tata z trójką dzieci?

Dzięki temu ojciec może skupić się na jednym dziecku. Jeżeli dziecko jest ze swoim rodzeństwem, zachowuje się nieco inaczej, konkuruje o uwagę ojca. Wyjazdy „jeden na jeden” umożliwiają zupełnie inną jakość relacji.

Jakie aktywności proponujecie uczestnikom w ciągu roku?

Zaczynamy we wrześniu zjazdem uczestników, absolwentów i wszystkich zainteresowanych na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Wspinamy się, są gry terenowe, integracja. A osoby, które chcą się dalej zaangażować, od października zaczynają zajęcia. Mamy je raz w miesiącu, w weekend. Jest survival, czyli szkoła przetrwania w lesie, w którym śpimy i budujemy schronienia. Uczymy się rozpalać ogień, wspinamy się na drzewa. W kolejnych miesiącach np. eksplorujemy jaskinie, biegamy na nartach, organizujemy przeprawy wodne z noclegiem na tratwie ratunkowej. Są też zimowe zajęcia w lesie. Mniej doświadczone grupy dostają dawkę przygody nieco mniejszą, starsze doświadczają czasem mocnych wrażeń, czyli np. śpią przy minus 20 stopniach w lesie, w górach, bez namiotu.

I to jest bezpieczne?

Pokazujemy, jak w takich warunkach można zbudować bezpieczne schronienie, rozpalić ogień i przetrwać. Dzieci są przeszczęśliwe. Ojców przygotowujemy wcześniej, dlatego podczas wypraw to oni są autorytetami. Nie ma takiej sytuacji, że ojciec nie daje rady. Ojciec zawsze pociąga za sobą dziecko. Instruktor jest bardziej tłem, koordynatorem, niż autorytetem. To ojciec ma nim być.

Mówi się czasem, że mężczyzna to wieczny chłopiec. To prawda?

To prawda w tym sensie, że w mężczyznę jest wpisane pragnienie przygody, przeżycia emocji. Z całym szacunkiem dla kobiet, uważam, że to jest coś, co właśnie mężczyzna powinien dać swoim dzieciom. Nawet jeśli to jest uśpione w wielu ojcach, którzy pracują gdzieś w korporacji, są poważnymi ludźmi, np. prawnikami, okazuje się, że podczas wypraw na nowo to w sobie odkrywają. A dzieci z kolei odkrywają, że ich ojcowie mogą tacy być.

Czy w takim samym stopniu dotyczy to relacji ojciec–syn i ojciec–córka?

Muszę przyznać, że w naszych zajęciach bierze udział niewiele dziewczyn, ale jeśli się pojawiają, to są nieprawdopodobnie odważne. Chłopaki płaczą w zacisku w jaskini, a dla tych dziewczyn nie ma granic. Ale faktem jest, że potrzeby chłopca i dziewczynki są trochę inne. Dziewczynki bardziej potrzebują zapewnienia bezpieczeństwa; tego, żeby ojciec był dla nich oparciem. Natomiast dla chłopaków ważne są wyzwania, które razem z ojcami pokonują.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg