Naprzemienne dzieci?

Jaka forma opieki jest najlepsza dla dzieci rozwiedzionych rodziców? Tzw. polski standard czy opieka naprzemienna?

Dwunastoletni Adam jest synem rozwiedzionych Romana i Anny (dane rodziny zmienione). Rodzice podczas sprawy rozwodowej zdecydowali, że ich syn wychowywany będzie nadal... wspólnie. Mimo że osobno. Przyjęli dla swojej (rozbitej) rodziny model opieki naprzemiennej, znanej doskonale w krajach zachodnich. W Polsce w zasadzie raczkującej. Jak to konkretnie wygląda? Przez dwa miesiące dziecko mieszka z mamą. Potem przeprowadza się i mieszka z ojcem. Oba domy znajdują się niedaleko siebie, w dużym mieście. Adam chodzi do tej samej szkoły, ma tych samych kolegów.

Czy jest to dla niego sytuacja optymalna? Generuje więcej korzyści czy jest rozwiązaniem niszczącym dziecięcą psychikę? I dlaczego podobnych przykładów jest w Polsce bardzo, bardzo niewiele? Przy czym, paradoksalnie, o samym rozwiązaniu mówi się coraz głośniej i częściej. Czy za kilka lat tzw. opieka naprzemienna, zwana też czasem zrównoważoną, będzie częściej stosowana w Polsce?

Jeśli ktoś, doczytawszy do tego momentu, rwie włosy z głowy w myśl zasady, że „rozwody są złem”, potwierdzam: tak, są. Więc o co chodzi? O realia. Co trzecie polskie małżeństwo, według statystyk, rozpada się. A dziecko? Najczęściej pozostaje przy matce. Z ojcem widuje się rzadko.

Od lat jednak istnieje prawna możliwość opieki naprzemiennej, która wywołuje skrajne emocje i oceny. Od niemal bezkrytycznych opisów szczęśliwych dzieci, które mają szczęśliwe dwa domy, po skrajnie negatywne, w których dzieci wychowywane „naprzemiennie” wejdą w dorosłe życie z obciążeniami psychicznymi.

O plusach

Kazimierz Kłos z Centralnego Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca i Dziecka twierdzi, że opieka naprzemienna może być z powodzeniem stosowana, pod pewnymi jednak warunkami: – Rodzice powinni mieć podobne predyspozycje opiekuńczo-wychowawcze i muszą mieszkać blisko siebie. Oboje muszą tego rozwiązania naprawdę chcieć i współpracować – uważa.

Stowarzyszenie postuluje, by w przypadku opieki naprzemiennej nie były zasądzane alimenty. Postuluje też orzecznictwo rozwodu bez orzekania winy, co ma łagodzić późniejsze spory byłych małżonków. Argumentuje, że konflikty przejawiają się wieloletnią „walką o dzieci”, pomówieniami, blokowaniem kontaktów z (najczęściej) ojcem. Co z pewnością dobrze na dziecko nie wpływa.

Aby mogło dojść do ustalenia opieki naprzemiennej, konieczne jest więc przedstawienie w sądzie tzw. planu wychowawczego podpisanego przez rodziców. Powinien być szczegółowy, a następnie egzekwowany.

– Jeśli dziecko ma równy i swobodny kontakt i z matką, i z ojcem – lepiej się rozwija i trauma rozwodu nie jest dla niego aż tak silna – twierdzi Janusz, 40-latek, który próbował przekonać byłą żonę do opieki naprzemiennej. Bez skutku. – Żona zawłaszczyła dziecko, nie mogę się z nim swobodnie kontaktować. „Wizyty” raz na dwa tygodnie to horror i dla syna, i dla mnie. A mogło być inaczej...

Jak u Norberta, który twierdzi, że córka rozwija się świetnie „na dwa domy”. – Ma dwa łóżeczka, dwa rowery, dwa komplety ubrań i butów. Przedszkole opłacamy naprzemiennie, koszty dodatkowe dzielimy po połowie. Córka przyjeżdża tylko z dokumentami. Mogę dodać, że gdy mieszkała wyłącznie z matką, była zalękniona i wycofana. Obecnie wróciła do równowagi, co potwierdza jej wychowawczyni.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg