– Do wody trzeba mieć dystans i zachowywać ostrożność w każdych warunkach pogodowych – mówi Łukasz Nizgorski z Sopockiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Lipiec przywitał trójmiejskich wczasowiczów dość ulewnie. Deszcze i silny wiatr nie sprzyjały plażowaniu. Jednak wystarczy tylko trochę słońca, aby opustoszałe plaże zmieniły się nie do poznania.
Prognoza na dziś
– Słońce przyciąga jak magnes i to nie tylko turystów i wczasowiczów, ale również mieszkańców Trójmiasta – mówi Łukasz Iwański, kierownik kąpielisk nadmorskich w Gdańsku. Ładna pogoda na plaży oznacza nawet ok. 60 tys. osób odpoczywających nad gdańskim brzegiem Bałtyku. Gdańsk to aż 7 strzeżonych kąpielisk: Orle, Sobieszewo, Stogi, dwa kąpieliska w Brzeźnie oraz dwa w Jelitkowie. – Staramy się tak zorganizować pracę, aby w tych miejscach, w których zawsze bywa dużo plażowiczów, była zapewniona również pomoc ratownika – podkreśla Ł. Iwański.
Poszczególne kąpieliska różnią się nie tylko wielkością plaży, ale również klimatem. – Na Jelitkowie jest bardziej zabawowo. Molo w Brzeźnie traktowane jest jak plaża miejska, bo najczęściej odwiedzają ją mieszkańcy Gdańska. Ci, którzy lubią szerokie plaże, chętnie wybierają Stogi. A ci, którzy wolą bliskość natury, ciszę i spokój – Orle i Sobieszewo – wyjaśnia Ł. Iwański. Kąpieliska różni również charakterystyka podejmowanych przez ratowników interwencji. – Na Wyspie Sobieszewskiej i na Stogach podstawowym zagrożeniem jest morze, które często przypomina, że jest żywiołem. Wysokie fale oraz występujące tam prądy wsteczne potrafią dać się we znaki nawet doświadczonym pływakom. Są to miejsca, w których ratownicy najczęściej interweniują w wodzie – podkreśla Ł. Iwański.
Na plaże z zasadami
Na pozostałych kąpieliskach przypadków podtopień jest znacznie mniej, ale to nie znaczy, że jest spokojniej. – Rzadziej interweniujemy w wodzie, ale częściej na plaży i... pobliskiej ścieżce rowerowej. Jeśli dochodzi tam do zdarzeń, to bardzo często pomagają właśnie ratownicy – mówi Ł. Iwański. Kierownik gdańskich kąpielisk przyznaje, że świadomość plażowiczów jest troszkę lepsza, jednak nadal pozostawia wiele do życzenia. – Wciąż zdarzają się interwencje u osób wchodzących do wody pod wpływem alkoholu. Doświadczony ratownik jest w stanie takiego człowieka wychwycić i na czas zatrzymać, ale przeraża sam fakt, że ludzie nie myślą o konsekwencjach – mówi Ł. Iwański.
Mateusz Żylewicz, koordynator na kąpieliskach morskich w Gdańsku, do listy plażowych grzechów dodaje wchodzenie do wody „na hurra”. – Pamiętajmy, że zawsze schładzamy się stopniowo, aby nie doznać szoku termicznego. Nadal spotkać można osoby, które do wody wchodzą w czasie burzy, co jest straszną głupotą, bo jeżeli piorun ma uderzyć, to zrobi to w najwyższy punkt pływającego człowieka, czyli w głowę – podkreśla. Kąpiel powinniśmy odpuścić sobie również bezpośrednio po jedzeniu. Ratownicy zalecają także, aby kontrolować temperaturę swojego ciała i jeżeli zachodzi taka konieczność, wejść do cienia. – Unikajmy plaży w godzinach, kiedy słońce jest najwyżej i nie zapominajmy o piciu wody w czasie wypoczynku – mówi M. Żylewicz.
Czerwona flaga to bezwzględny zakaz kąpieli. – Nie tylko na kąpielisku strzeżonym, ale w ogóle – podkreśla koordynator. Mamo, tu jestem Na trójmiejskich plażach najwięcej interwencji odnotowuje się w stosunku do dzieci. – Zdarzają się dni, że mamy w tym samym momencie po kilkanaście „zgub” przy jednym stanowisku ratowniczym. Problem jest mniejszy, kiedy dziecko czeka, bo rodzic zawsze się znajdzie – mówi Ł. Iwański. Łukasz Nizgorski wspomina przypadek pewnego 10-latka. – Malec zaginął w Sopocie, a odnalazł się w Gdańsku-Brzeźnie – mówi.
Ratownicy z Gdańska zainterweniowali błyskawicznie. – Widać było, że coś jest nie tak, bo mały był zdezorientowany i zapłakany. Dyżurujący ratownik bardzo szybko wychwycił go z tłumu i wszystko dobrze się skończyło, ale to pokazuje, jak szybko dzieci potrafią się przemieszczać – podkreśla. Jak uniknąć takich sytuacji? – Przede wszystkim pilnować swoich pociech, a także zaopatrzyć dziecko w bezpłatną opaskę na rękę, którą otrzymać można przy każdym ratowniczym stanowisku. Zapisujemy na niej numer telefonu do opiekuna i imię dziecka. To bardzo ułatwia poszukiwania, gdyż nawet osoba postronna, która zauważy takie zagubione dziecko, może skontaktować się z opiekunem. Dzięki temu minimalizujemy stres swój i dziecka, a przede wszystkim nie angażujemy służb ratowniczych i porządkowych, które w tym czasie mogą pomagać innym osobom – mówi M. Żylewicz. Odpoczywając nad wodą, warto zapamiętać numer: 601 100 100. – Jest to numer ratunkowy, który działa na terenie całego kraju. Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego w Sopocie jest głównym centrum zarządzającym zgłoszeniami z tego numeru. Dzwoniąc pod niego, podajemy swoją lokalizację w kolejności: województwo, numer wejścia na plażę oraz odcinek, na którym się znajdujemy. Taką informację znajdziemy na słupkach rozmieszczonych wzdłuż plaży – zaznacza Ł. Nizgorski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |