Amerykańskie organizacje pro life zdają się skłaniać ku kandydaturze Donalda Trumpa na prezydenta USA.
Ruch obrońców życia nie jest scentralizowany. Dlatego trudno mówić o jakimś ośrodku, którego decyzje są wiążące dla wszystkich organizacji pro life. Ponadto w sprawach dotyczących ochrony życia Donald Trump zajmował bardzo różne, nawet sprzeczne stanowiska.
Mimo to, środowiska obrońców życia mniej lub bardziej wyraźnie popierają jego kandydaturę. Ostatnio za głosowaniem na niego opowiedział się lider organizacji Operation Rescue Troy Newman. Wcześniej Trumpa poparła największa i najstarsza organizacja pro life w USA The National Right to Life.
Dlaczego?
Po pierwsze, platforma wyborcza (dokument programowy) Partii Republikańskiej, której kandydatem jest nowojorski miliarder, głosi wprost, że "dziecko nienarodzone ma fundamentalne prawo do życia" . Tymczasem demokraci i ich kandydatka Hillary Clinton opowiadają się za aborcją na życzenie.
Po drugie, Trump ogłosił listę swoich potencjalnych kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego. Stwierdził, że cechują ich poglądy pro life. Mówił też, że jego ideałem sędziego SN był zmarły niedawno obrońca życia nienarodzonych Antonin Scalia. Jeśli wygrałaby Clinton, z pewnością kontynuowałaby linię Baracka Obamy i nominowałaby sędziów liberalnych, proaborcyjnych. To ważne, ponieważ po śmierci Antonina Scalii w SN zasiada obecnie czworo sędziów liberalnych, trzech konserwatywnych i jeden opowiadający się raz po jednej, raz po drugiej stronie. Miejsce po Scalii pozostaje puste. Najprawdopodobniej o jego obsadzeniu zdecyduje kolejny prezydent USA.
Po trzecie, kandydat Trumpa na wiceprezydenta Mike Pence ma na koncie sporo zasług, gdy chodzi o obronę nienarodzonych. Tymczasem współtowarzysz Clinton w wyścigu do Białego Domu Tim Kaine konsekwentnie wspierał inicjatywy proaborcyjne.
Po czwarte, Trump obiecał, że jako prezydent podpisałby ustawę, odbierającą aborcyjnemu gigantowi Planned Parenthood finansowanie ze środków publicznych. Kwestia ta stanęła pojawiła się w debacie publicznej po ujawnieniu filmów, dowodzących, że kliniki zrzeszone w PP handlowały ciałami wyabortowanych dzieci bądź ich fragmentami.
Po piąte, kandydat republikanów zadeklarował, że wsparłby zakaz wykonywania aborcji poprzez tzw. poród częściowy. Polega on na wyciągnięciu dziecka z macicy, z wyjątkiem główki. Aborter przebija czaszkę maleństwa nożycami i rozwiera je, by powiększyć otwór. Wysysa przezeń mózg dziecka, a następnie usuwa jego ciało. Clinton głosowała za utrzymaniem legalności tego sposobu zabijania dzieci nienarodzonych.
Wielu wyborców pro life ma jednak wątpliwości, czy poprzeć Trumpa. M.in. dlatego, że jego stanowisko w kwestiach obrony życia zmieniało się. Można mieć także inne zastrzeżenia do jego postawy. Niektórzy rozważają więc zapewne świadomy brak udziału w głosowaniu. Do nich skierowane było przesłanie znanego działacza pro life ks. Franka Pavone. Nie poparł on żadnego z kandydatów. Przypomniał jednak, że polityka to wybór pomiędzy alternatywami możliwymi do realizacji, a odmowa w udziału w głosowaniu nie zwalnia nikogo z odpowiedzialności za rezultat wyborów.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.