Jerzy Głuszak z Ustki wie o drogach niemal wszystko. Z dumą jeździ po słupskiej obwodnicy, której budową kierował. Trzymając w ręku magisterkę z teologii, którą obronił w wieku 74 lat, wie też, że czasami z objazdu warto zrezygnować.
Zaskoczenie i trudności
Mieszkaniec Ustki przyznaje: – Właściwie każdy z przedmiotów, który studiowaliśmy, wprowadzał w moje życie jakiś przełom. Zaskoczyła mnie bardzo mądrość Pisma Świętego. Czytanie Biblii w odniesieniu do czasów, kiedy powstawała, w kontekście jej całości, przenikania się obu Testamentów, daje niesamowitą głębię. W ogóle przez te wszystkie lata towarzyszyła mi świadomość małości w stosunku do tego, co studiowałem. Nauka teologii wymagała też od studenta seniora pokory w innym sensie. Mąż, ojciec, dziadek, inżynier z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, musiał praktycznie wrócić do szkolnej ławki: – Najtrudniejsze było opanowanie emocji na egzaminach – przyznaje człowiek, który prawie przez całe swoje zawodowe życie sprawował funkcje kierownicze i to on wobec innych był przełożonym.
Bilet do nieba?
Jerzy Głuszak mówi otwarcie: – Daleki jestem od tego, żeby uważać się za świątobliwego. Zdaje sobie sprawę z niebezpiecznych zakrętów, które pojawiały się na jego życiowej drodze. Studia teologiczne pozwoliły mu krytycznie spojrzeć wstecz i wyciągnąć wnioski. – Dopiero po pewnym czasie zrozumiałem, że moja praca magisterska to nie jest bilet do nieba. To jest tylko wiedza, z którą, owszem, trzeba się intelektualnie zmierzyć, ale którą trzeba przede wszystkim wcielić w życie. Uważa też, że teologia nie jest wiedzą, którą można zachować tylko dla siebie. – Niektórzy wiedzą, że studiowałem teologię, i pytają, kiedy zostanę księdzem – śmieje się Jerzy Głuszak.
– Nigdy nie staram się udawać wielkiego teologa, bo mam świadomość, że nim nie jestem. Jeśli ktoś o coś pyta, próbuję spokojnie wyjaśniać. Nie wygłaszam jednak wielkich mądrości. Raczej dzielę się tym, co przeżywam – dodaje.
Wiedza kontra wiara?
Czy świeżo upieczony magister teologii z Ustki znajdzie swoich naśladowców? Nabór na kolejny rok akademicki trwa. Na stronie Instytutu Teologicznego w Koszalinie (www.itkoszalin.pl), którego siedziba mieści się przy Wyższym Seminarium Duchownym, czytamy: „Zapraszamy na studia z teologii katolickiej każdego, kto – korzystając z wiedzy i doświadczenia naszej kadry wykładowczej oraz możliwości naukowych oferowanych przez Instytut – pragnie pogłębiać znajomość prawd wiary”.
Wśród powodów, dla których warto podjąć tego typu studia, wymienia się: zainteresowania osobiste, chęć podjęcia pracy jako katecheta albo pragnienie wykorzystania nabytej wiedzy do głębszego zaangażowania się w życie Kościoła (np. jako nadzwyczajny szafarz Eucharystii, animator katechezy parafialnej, lider ruchu religijnego).
Chętnych z roku na rok jest coraz mniej, dlatego istnienie oferty studiów w Koszalinie stoi pod znakiem zapytania. Dlaczego kandydatów na świeckich teologów brakuje? Być może praca katechety nie jest dla wielu zbyt atrakcyjna. Pewnie też nie każdy, kto chciałby pogłębić swoją wiedzę teologiczną, potrzebuje od razu tytułu magistra teologii. Nie wszyscy bowiem mogą sobie pozwolić na zaangażowanie, jakiego wymagają pełne studia. Jednak chyba najgorszym powodem braku zainteresowania studiami z teologii jest przekonanie, że do poznania Boga są one po prostu niepotrzebne. Wiara bez poznawania jej treści może jednak szybko stać się prymitywnym zabobonem albo sentymentalnym doświadczeniem, które potrafi poruszyć tylko na chwilę, przed czym wielokrotnie przestrzegał m.in. papież Benedykt XVI.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |