– Nauka świętej z Bingen jest przejrzysta i czysta. Jednak żeby przynosiła efekty, należy brać ją w całości. Aplikując tylko niektóre elementy, nic nie osiągniemy – mówi dr Alfreda Walkowska.
Mniszka z Bingen stała się na tyle popularna w naszej ojczyźnie, że z mnóstwa publikacji i przekazów coraz trudniej wyłowić esencję, główny przekaz jej myśli. Tak przynajmniej uważają słuchacze pierwszego w naszym kraju studium św. Hildegardy. Zostało ono uruchomione przez najstarszy w Polsce ośrodek zajmujący się badaniem jej dzieł – Polskie Centrum św. Hildegardy w Legnicy.
Wymiana myśli
Założycielka centrum, dr Alfreda Walkowska, z mocą podkreśla, że studium nie powstałoby, gdyby nie sami uczestnicy. – Farmaceuci, dietetycy, lekarze... Są specjalistami w swoich dziedzinach i zainteresowawszy się św. Hildegardą, poczuli, że dobrze byłoby tę wiedzę uporządkować. Przyszły listy: „Proszę pomóc, bo my tu coś czytamy, tam coś czytamy, a jest jeden wielki nieporządek”, a przecież św. Hildegarda przedstawia porządek – mówi dr Walkowska. – Kiedy porządkowałam wczoraj materiały na dzisiejsze zajęcia i wertowałam książki, pomyślałam sobie: „Mój Boże, oni jutro znowu przyjadą skądś z Olsztyna czy z Gdańska. Gdybym była w ich sytuacji, wolałabym wziąć książkę do ręki i po prostu poczytać”. Widać jednak, że książki czy internet to nie wszystko. Oni chcą spotkać się z ludźmi, którzy to studiują, zgłębiają.
Wielu ze słuchaczy studium, pilnie robiących notatki podczas wykładów dr Alfredy Walkowskiej, po przerwie na kawę zajmuje jej miejsce. Na przykład po to, żeby opowiedzieć przez pryzmat swojej specjalizacji o jej widzeniu medycyny. Wówczas wykładowcy z przedpołudnia stają się popołudniowymi słuchaczami. W ten sposób realizowany jest cel studium, który został określony jako „pełna aplikacja Hildegardowej nauki o człowieku, systemie diagnozowania i całościowego leczenia chorób, z uwzględnieniem promowanej przez świętą z Bingen duchowości”. Ramy programowe obejmują część teoretyczną (filozofia, teologia, medycyna św. Hildegardy) i praktyczną (program zdrowia według św. Hildegardy). Za pulpitem oprócz samej założycielki Polskiego Centrum pojawiają się m.in. profesorowie z Papieskiego Wydziału Teologicznego z Wrocławia, bibliści, dogmatyk czy w końcu lekarze różnych specjalności.
Powrót do harmonii
Można powiedzieć, że zgłębianie objawień świętej, które są spisane w jej licznych dziełach, weszło na nowy poziom. Po początkach w latach 90. XX w., kiedy to w Polsce nie było ani jednego takiego dzieła przetłumaczonego na nasz język, przez etap popularyzacji i oswajania z jej propozycją na życie, aż po kanonizację i ogłoszenie jej doktorem Kościoła, doszliśmy do momentu, w którym każde szanujące się katolickie wydawnictwo ma w swojej ofercie przynajmniej jedną publikację na ten temat. Albo chociaż fragment któregoś z jej dzieł. Nie wspominając o przeróżnych centrach czy „specjalistach od diet św. Hildegardy”.
– Moją rolę widzę jako porządkowanie. Jest taka potrzeba, bo wiele osób próbuje wybiórczo „aplikować” pewne elementy z jej dzieł. Tymczasem podstawą jest niemieszanie porządków. Nauka Hildegardowa jest przejrzysta i czysta. Albo się bierze jej całość i wtedy jest ona skuteczna, albo tylko jej fragmenty, ale to wówczas nie jest św. Hildegarda – mówi dr Walkowska. Nacisk na harmonijność kładą zresztą wszyscy uczestnicy studium. Każdy z nich w jakiś sposób zajmuje się pomocą ludziom.
Ks. Marcin Wiśniewski, dogmatyk, przez 7 lat pracował jako egzorcysta diecezji kaliskiej. Od kilku lat jest duszpasterzem ośrodka „Samotnia” przy Górze Krzyża Jubileuszowego. – Długie lata pracy z ludźmi w roli kierownika duchowego czy egzorcysty sprawiły, że potrafię całościowo spojrzeć na człowieka. Choć jako ksiądz zajmuję się przede wszystkim sferą duchową, to jednak muszę pamiętać, że ten człowiek funkcjonuje w ciele, ma też swoją psychikę, i że przecież te obszary oddziałują na siebie. Ważne jest niemieszanie tych porządków – mówi kapłan. Propozycje św. Hildegardy na powrót do harmonii stały się dla niego stałym narzędziem uzupełniającym duchowość ośrodka i od kilku lat na wszystkich sesjach rekolekcyjnych jest obecna dieta Hildegardowa.
EBM z Bingen
Doświadczenie św. Hildegardy bywa bardzo pomocne w diagnostyce chorób, kiedy w wielu przypadkach współczesna medycyna rozkłada bezradnie ręce. Mówi o tym Barbara Bartoś z Ostrowa Wielkopolskiego, lekarz położnik i ginekolog z wieloletnim doświadczeniem.
– Gdy zrobiłam specjalizację, zaczęłam odkrywać, że współczesna medycyna nie zawsze znajduje odpowiedź na wszystkie kwestie dotyczące zdrowia ginekologicznego kobiet – opowiada. – Szukałam więc nowych metod. W pewnym momencie trafiłam na naprotechnologię. Jest to dziedzina diagnostyki, ginekologia usystematyzowana, oparta na obserwacji cyklu kobiety. Jak mówi lekarka, naprotechnologia przyniosła jej odpowiedzi na wiele pytań, jednak nadal brakowało jej narzędzia do późniejszego pomagania już po diagnozie. – Z doświadczenia wiem, że pacjentki dążą do uporządkowania swojego życia. Dzięki udziałowi w studium widzę, jak metoda św. Hildegardy pomaga w systematyzacji życia, zwracając uwagę na połączenie ciała i duszy z chorobą i zdrowiem. Jedno z drugiego wypływa – mówi Barbara Bartoś.
Lekarze zastrzegają, że wiedza mniszki z Bingen jest spójna i potwierdzona naukowo. – Co prawda św. Hildegarda używała sformułowań lokalnych albo alegorycznych. Sama nie miała wiedzy na dane tematy, a tę wiedzę otrzymywała w widzeniach. Jednak dzisiaj, po kilkudziesięciu latach, odkąd w Niemczech zaczęto sprawdzać i potwierdzać jej opisy świata czy funkcjonowania człowieka, nie ma mowy o anachronicznym języku. Został on przełożony na współczesny język medycyny, przebadany i jest częścią tzw. EBM (ang. evidence-based medicine), czyli medycyny opartej na faktach. Oczywiście ciągle pozostaje ona formą medycyny naturalnej. I to jest jej niezaprzeczalna wartość – mówi Tomasz Lewandowski, osteopata z Gdańska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |