Po ponad roku zabiegów Ministerstwa Sprawiedliwości i polskich służb dyplomatycznych sąd apelacyjny w Berlinie pozwolił Polce zabrać trójkę swoich synów z placówki Jugendamtu - podaje w czwartek TVP Info.
TVP Info opisuje historię polskiej kobiety, która mieszka w Berlinie od 15 lat. "Przez 12 lat była w związku z mężczyzną pochodzącym z jednego z krajów byłej Jugosławii. Dochowali się trójki dzieci. Rozstali się cztery lata temu" - pisze portal.
Jak czytamy, partner kobiety był wobec niej agresywny. "Kiedy zaczęły się problemy, kiedy doszło nawet do przemocy wobec dzieci, zgłosiłam to na policję. Wówczas Jugendamt rozstrzygnął, że dzieci będą tydzień u mnie, tydzień u ich ojca" - cytuje panią Annę (imię zmienione) TVP Info. Portal podaje, że "policja zajęła się agresywnym mężczyzną, który otrzymał zakaz zbliżania się do pani Anny i jego synów", jednak w sprawę "wmieszał się Jugendamt i odebrał kobiecie dzieci".
"Najpierw dali się przebłagać i pozwolili chłopcom zamieszkać u mojego ojca. Jednak kilka dni później dostałam powiadomienie, że cała trójka została zabrana i umieszczona w placówce Jugendamtu. Zabrali je siłą spod szkoły. Mój tata był przy tym. Przemocą zabrali ich do domu dziecka - mówi rozgoryczona pani Anna" - czytamy na stronie TVP Info.
Jak podaje portal, przez pierwsze dwa tygodnie kobieta w ogóle nie mogła się spotkać z synami. Następnie urzędnicy wywieźli całą trójkę do Wschodniego Berlina, a wkrótce potem ich rozdzielili. "Młodszy syn został w Berlinie, a bliźniaków zabrali do placówki we Frankfurcie nad Odrą. Myślę, że w ten sposób jeszcze bardziej chcieli utrudnić mi kontakt z nimi" - uważa matka.
Kobieta powiadomiła o sprawie polskie ministerstwo sprawiedliwości. Jak mówi cytowany przez TVP Info wiceszef resortu Michał Wójcik, ambasador Polski w Berlinie Andrzej Przyłębski zorganizował spotkanie wiceministra z jego niemieckim odpowiednikiem w ministerstwie ds. rodziny. "Od tego się zaczęło. Potem interweniowaliśmy jeszcze dwukrotnie. Specjalnie też do tej sprawy został wyznaczony pracownik z wydziału zajmującego się przestępczością transgraniczną" - tłumaczy w rozmowie z portalem Wójcik.
"Aż rok trwało, zanim po apelacji sąd w Berlinie ostatecznie zezwolił na powrót całej trójki do domu. «Chciałam szczególnie podziękować polskim służbom, ich wsparcie było bardzo potrzebne» - podkreśla pani Anna. Przyznaje, że jej dzieci po z górą roku zmagań nie są w dobrej formie psychicznej" - czytamy.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.