– Swój odwyk zaczęłam od wyłączenia telewizora i odcięcia się tym samym od tysiąca „niezbędnych” do życia produktów – mówi Magdalena Ułanowicz z EcoArt – Akademii Kreatywności.
Przez pół roku żyli na totalnym detoksie – sklepowe detergenty zamienili na własnoręcznie wykonane środki czystości. Przyjrzeli się temu, co gotują i w czym. Nauczyli się robić kosmetyki do pielęgnacji, a nawet zabawki dla dzieci. Wszystko po to, by poprawić jakość życia swojego i najbliższych oraz zadbać o zdrowie. – O kampanii „Miasto na detoksie” usłyszałem w mediach. I chociaż było to wyzwanie, bo żona była w ciąży, nasz syn miał 2 lata, a dom był w budowie, postanowiliśmy spróbować – mówi Grzegorz Stanny. Żona Magda przyznaje, że chociaż zawsze starali się zwracać uwagę na etykiety, projekt pokazał im, że i tak byli mało świadomymi konsumentami.
– Nie mieliśmy pojęcia, w jak wielkiej skali jesteśmy skażeni przez szkodliwe substancje, które nas otaczają. Byłam w szoku, gdy dowiedziałam się, że nawet gotując ryż w woreczku, przemycam do naszego jadłospisu chemię. A taka niewiedza może później prowadzić do astmy, nowotworów czy różnych skórnych infekcji – mówi. Rodzinie najprościej było zrezygnować z detergentów. I zamiast popularnych środków, bez których wydaje się nam, że w domu nie da się posprzątać, zaczęli sami „produkować” proszek do prania, płyn do zmywania czy mleczko do czyszczenia powierzchni. – Wystarczy szare mydło, ocet, kwasek cytrynowy, soda oczyszczona, sól, olejek eteryczny i dom aż lśni, a ubrania są czyste – uśmiecha się pani Magda. Zaprzecza teorii, że przygotowanie detoksowych produktów zajmuje dużo czasu. – Zawsze robię większą ilość, która starcza na kilka miesięcy. To żadne wyrzeczenie, nawet przy dwójce dzieci – dodaje.
Zmiany wprowadzili także w kuchni. Pieką swój chleb i szynkę. Nie używają już ryżu ani kaszy w woreczkach, a plastikowe opakowania czy metalowe blachy zamienili na szklane pojemniki. – Z perspektywy doświadczeń życiowych wszystko jest kwestią zdefiniowania, ile czasu mogę na przygotowanie czegoś poświęcić, i zabrania się do roboty – mówi pan Grzegorz. Pani Magda dodaje, że powinniśmy zwracać uwagę na kupowane produkty, a także mądrze używać tych, które już w naszych domach są. – Zwróćmy uwagę na garnki – jeśli mają zdartą powierzchnię, a są teflonowe, należy się ich pozbyć. Niewiele osób również wie, że pieczenie w folii aluminiowej jest bardzo szkodliwe, dlatego bezpieczniej zamienić ją na szklaną brytfannę – podkreśla.
Magdalena Ułanowicz z EcoArt – Akademii Kreatywności, która prowadziła warsztaty dla uczestników projektu, zaznacza, że detoks powinniśmy zacząć od naszego domu. – Gdy skończy się nam płyn do mycia naczyń, nie kupujmy kolejnego, ale zróbmy zamiennik – mówi. I podaje szybki przepis: – Łyżka sody oczyszczonej, łyżka startego szarego mydła, łyżka octu, sok z połówki cytryny i 2 szklanki gorącej wody. Używamy, gdy mieszanka ostygnie i osiągnie żelową konsystencję. Wszystkie produkty do wytwarzania środków i kosmetyków ekologicznych zamawia z internetu. – To bardzo wygodna i szybka opcja, a dodatkowo spora oszczędność dla portfela – dodaje.
– Zapach octu na początku trochę mnie drażnił – uśmiecha się Kamila Borkowska, która w projekt włączyła się, by polepszyć zdrowie rodziny. – U nas było tak, że dzieci chorowały praktycznie od urodzenia. Cały czas jakieś infekcje, alergie, zmiany skórne, antybiotyki, leczenie. Stwierdziliśmy, że ten projekt może być alternatywą, bo nauczymy się, jak żyć inaczej, a gdy pozbędziemy się z domu chemii, polepszy się nam zdrowie – mówi pani Kamila. To był strzał w dziesiątkę, bo przez cały okres detoksu nikt z rodziny nie zachorował. – Jesteśmy atopikami i to ogromny sukces, że przez taki czas wszystko było dobrze – podkreśla. Projekt na tyle przyjął się w rodzinie, że państwo Borkowscy nie wyobrażają sobie, by mieli z niego zrezygnować. Podobnego zdania jest Violetta Żukowska, kolejna z uczestniczek. – Na początku to był detoks, a teraz to styl życia, który jest dobry dla mnie i najbliższych – mówi.
Katarzyna Bosacka, ambasadorka kampanii „Miasto na detoksie”, podkreśla, że udział w takich akcjach podnosi świadomość konsumentów. – Chodzi o to, by wybierać produkty z jak najkrótszym składem i możliwie jak najbezpieczniejsze dla zdrowia. Aby szkodliwej chemii było w naszym życiu jak najmniej – podkreśla. Na początku projektu wszystkie pilotażowe gospodarstwa domowe zostały sprawdzone pod kątem używanych w nich produktów – potencjalnych źródeł substancji niebezpiecznych. Dodatkowo w ramach współpracy z Detoxed Home uczestnicy zostali poddani badaniu na obecność substancji takich jak BPA, alkilfenole i ftalany, których zawartość została również zbadana w próbce domowego kurzu. Chodziło o to, by uczestnicy projektu podjęli próbę zmiany codziennych nawyków i ograniczyli korzystanie z produktów zawierających substancje niebezpieczne dla zdrowia i środowiska.
– Bardzo często słyszymy: „Nadmiar chemii w życiu mnie nie dotyczy, to problem kogoś innego”. Przeczą temu badania – wyjaśnia Aleksandra Konieczna z zespołu Detoxed Home. Próbki wykazały, że związki endokrynnie czynne (EDC) występują powszechnie w codziennym życiu rodzin biorących udział w pilotażu. – Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że EDC sprzyjają występowaniu chorób cywilizacyjnych – cukrzycy, zaburzeń metabolicznych, także otyłości, oraz nowotworów, tj. raka piersi czy prostaty – wyjaśnia A. Konieczna.
Cząsteczki tych związków są w powszechnym „użytku”, bo znajdują się w produktach codziennego zastosowania. – Są w plastikowych opakowaniach, rurach dostarczających wodę, kosmetykach, farbach, meblach, podłogach, tapicerkach samochodowych, ubraniach, zabawkach, wypełnieniach stomatologicznych, soczewkach kontaktowych czy sprzęcie elektronicznym, a nawet na paragonach – wymienia. W każdym miesiącu uczestnicy podejmowali próbę wyeliminowania substancji niebezpiecznych znajdujących się w określonej grupie produktów: środkach czystości, kosmetykach, opakowaniach plastikowych, zabawkach i tekstyliach. – By ułatwić naszym uczestnikom realizację pilotażowych zadań, w każdym miesiącu organizowaliśmy merytoryczne i praktyczne warsztaty – wyjaśnia Monika Piotrowska-Szypryt, rzecznik GIWK.
Dzięki warsztatom uczestnicy mogli dowiedzieć się, jak przygotować alternatywne, ekologiczne produkty i wymienić się spostrzeżeniami. Wsparciem była zamknięta grupa na Facebooku. Rekrutacja do projektu pilotażowego w ramach kampanii „Miasto na detoksie” odbyła się w lipcu i w sierpniu ub.r. Zorganizowana i przeprowadzona została przez miejską spółkę Gdańska Infrastruktura Wodociągowo-Kanalizacyjna. Ostatecznie detoksowe wyzwanie podjęło 9 rodzin, w sumie 29 osób. Pilotaż to pierwszy tego rodzaju eksperyment prowadzony w Polsce. Jego realizacja była możliwa dzięki udziałowi miasta Gdańsk, spółki GIWK oraz Uniwersytetu Gdańskiego w międzynarodowym projekcie NonHazCity (miasto bez szkodliwych substancji).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |