Jedni się nimi zachwycają. Zachodniopomorscy Łowcy Burz starają się je także poznać – by jeszcze bardziej je podziwiać, ale i chronić innych przed ich skutkami.
Alarm: chmura szelfowa
Według obserwacji Dawida Stępczyńskiego to coraz częstsze zjawisko na wybrzeżu. Jej widok, nasuwający na myśl apokalipsę, ma przerażać, bo to ostrzeżenie. Wygięty w łuk wał przesuwa się majestatycznie nad horyzontem (w rzeczywistości podczepiony jest u podstawy potężnie wypiętrzonego cumulonimbusa). Potem sieje zniszczenie. Działanie tej chmury może przypominać falę uderzeniową po wybuchu potężnej bomby. Poprzedza ją wiatr szkwałowy, który może przekroczyć prędkość 100 km/h. Widok chmury szelfowej to ostatni dzwonek do ukrycia się w bezpiecznym miejscu.
Taki dramatyczny w skutkach spektakl przetoczył się nad Polską w lipcu 2009 r. Wał szelfowy – rozpięty od Dolnego Śląska po ziemię łódzką – zabił 8 osób, a ponad 80 zranił. Przed podobnymi kataklizmami chce ostrzegać Dawid. Nie tylko teraz, na portalu pogodowym. Zamierza być meteorologiem z prawdziwego zdarzenia, już podjął decyzję o odpowiednim kierunku studiów. Niepokoi go, że ludzie, choć tak lubią śledzić informacje o pogodzie, zazwyczaj je bagatelizują. Fakt, bywa: z wielkiej chmury mały deszcz. Ale i odwrotnie: z niepozornej – kataklizm.
Zanim 14 lipca 2012 r. potężny wiatr zerwał w Pile i Trzciance dachy oraz poprzewracał drzewa, by parę godzin później zamienić się w tornado, które położyło w Borach Tucholskich 550 hektarów lasu i raniło 6 osób, początkowo wyglądał niegroźnie. Zbagatelizowała go większość portali pogodowych w Polsce, jak również sam IMGW, który tego dnia nie wydał nawet ostrzeżenia przed burzami. – Gdyby media poświęcały na ostrzeganie ludzi przed groźnymi zjawiskami meteorologicznymi choć część czasu przeznaczanego na opisywanie spowodowanych nimi skutków katastrof, to takich nieszczęść można by uniknąć – uważa 19-latek.
Groźny syk
Choć niektóre prognozy wieszczą tego dnia burze, Dawid Stępczyński powątpiewa. Zerka za okno – na niebie niegroźne altostratusy. Słabo. – Żeby chociaż coś się wypiętrzało, budowało… – marzy zmęczony upałami. Nie tylko czeka ochłody. Burza to piękny żywioł oraz materiał do badań. Trzeba się jej nauczyć. – Porównujemy to, co widać na ekranie komputera, z rzeczywistością. Wnioski przydają się w dalszym prognozowaniu. – Burze odpalają. Konwekcja wybucha! – ekscytuje się wreszcie Dawid po wielu tygodniach oczekiwania na akcję.
Polowanie ekipy łowców zaczyna się w domu, przed monitorem. Nawigator obserwuje radary, zdjęcia satelitarne. – Jego informacje są nam potrzebne, by trzymać rękę na pulsie – Dawid relacjonuje typową akcję w terenie, polegającą na samochodowym pościgu za chmurą konwekcyjną. – Nawigator mówi nam, co się dzieje, podpowiada, gdzie warto jechać, a gdzie ugrzęźniemy w lesie, bo przecież szukamy do obserwacji otwartych przestrzeni. Wreszcie ją mają, odległą o kilka kilometrów. Burzę poprzedza syk wiatru, grzmoty i trzaski, a wśród nich trzask migawki aparatu fotograficznego, bo chodzi też o to, by ją uwiecznić i pokazać innym.
– Choć podchodzę do tego naukowo, to jestem pod wrażeniem siły natury, siły Boga – przyznaje licealista. – Czasem trudno pogodzić to, co wykazują prognozy z tym, co dzieje się za oknem. Naukowo wszystkiego wyjaśnić się nie da.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |