3,5 tys. ludzi, a każdy z nich do Maryi niesie swoją historię życia. O drodze na Jasną Górę powiedzieli nam bliscy najmłodszej uczestniczki Pielgrzymki Rybnickiej oraz ks. Marek Bernacki.
Ważna intencja byłego kierownika Ks. Marek Bernacki przez 14 lat przewodniczył Pielgrzymce Rybnickiej. Tym razem po raz pierwszy całą trasę pokonał na własnych nogach. – Jestem pełen podziwu dla wszystkich pielgrzymów. Zwłaszcza dla tych najstarszych i dla matek z dziećmi. Przekonuję się teraz, co to znaczy mieć blazy, rany na nogach, zakwasy... Ale oczywiście jest to też fantastyczna przygoda. W drodze ze śpiewem, z modlitwą, ze świadectwami czas bardzo fajnie leci – mówił.
Ks. M. Bernacki jest nowym proboszczem bazyliki św. Antoniego w Rybniku. Połowę trasy przeszedł ze swoimi starymi parafianami z Nowin w grupie 2 A, drugą z nowymi parafianami w grupie 1. W ten sposób z jednymi chciał się pożegnać, a z kolejnymi – przywitać.
Gdzie najtrudniej szło się świeżemu pielgrzymowi? – W pierwszym dniu, zwłaszcza w samych Gliwicach. Tam strasznie mi się ciągnęło. Patrzyłem to na zegarek, to na kilometry, to na GPS... Nie kusiło mnie jednak, żeby podjechać jakiś kawałek, bo niosłem ze sobą ważną dla mnie intencję. Gdybym zrezygnował z drogi, to byłby wstyd – przyznał. O jaką intencję chodzi? – Przede wszystkim dziękczynną, za 14 lat kierowania pielgrzymką. Modlę się za wszystkich pielgrzymów, wszystkich niosę w moim sercu. Może dlatego czasami jest mi tak ciężko?
Najmłodsza uczestniczka Łucja Faustyna Senderowicz ma 3 miesiące, a w Pielgrzymce Rybnickiej brała udział po raz... drugi. W czterodniowej drodze z Rybnika na Jasną Górę Łucja nie sprawiała żadnych problemów. Najczęściej jechała sobie spokojnie w wózku. Rodzice przewijali ją na postojach. A kiedy inni pielgrzymi już odpoczywali, Monika, jej mama, karmiła ją.
Rodzina Senderowiczów szła w grupie 3. z pielgrzymami z Rybnika-Boguszowic i okolicznych miejscowości. Monika maszerowała już po raz piąty. Jej mąż, pracujący w górnictwie Tomek – po raz czwarty, a ich starsza córka, 10-letnia Wiktoria – po raz drugi. Obok, już po raz 20., szła też babcia Łucji, Teresa Senderowicz.
Nawet gdy niemowlę dużo śpi i nie jest płaczliwe, to dla jego rodziców udział w pielgrzymce i tak jest wyzwaniem. Dlaczego Monika i Tomek je podjęli? – Idziemy podziękować za dar naszej rodziny. Niesiemy intencje naszych przyjaciół, kolegów. No i przede wszystkim idziemy, żeby się uświęcać – mówi Tomasz Senderowicz.
W zeszłym roku klan Senderowiczów był reprezentowany na Pielgrzymce Rybnickiej jeszcze silniej, bo udało się w niej pójść aż trzem synom pani Teresy z rodzinami. – Idziemy też ze względu na świadectwo wiary, którego dzisiaj tak brakuje – wyjaśnia Teresa. – Ja idę m.in. w intencji dwóch nawróconych więźniów z zakładów karnych z Wrocławia i Zamościa – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |