Dwie kobiety, matka i córka, mozolnie porządkują starą nekropolię, przywracając pamięć i szacunek pochowanym tam ludziom.
Kiedy gmina Stare Bogaczowice ogłosiła przetarg na sprzedaż terenu po byłym cmentarzu ewangelickim w Gostkowie, Halina Bryk i jej córka, obie księgowe z tej miejscowości koło Wałbrzycha, nie zastanawiały się ani chwili. Odkupiły kilkaset metrów kwadratowych lasu, chaszczy i zarośli. Jedynym śladem, który wskazywał, że kiedyś chowano tu ludzi, był wystający spod trawy grobowiec rodziny Urlich oraz płyta z porcelanową tablicą „Hier ruht in Gott Anna Renner”.
– Zaczęłyśmy w roku 2015 od wywiezienia śmieci. W następnym, 2016, wycięłyśmy wszystkie dziko rosnące samosiejki, w kolejnym roku wykonałyśmy resztę porządków. Teraz to już wykonujemy prace dekoracyjne – mówi pani Halina.
Wraz z córką starają się być na cmentarzu codziennie. Dbają o zapomniane grobowce pochowanych ponad wiek temu mieszkańców regionu. – Dbałość o groby jest wyrazem naszego szacunku do ludzi, do naszej historii – nawet tej ciężkiej, o której chcielibyśmy zapomnieć – tłumaczy pani Halina.
Przez pierwszy rok za własne pieniądze oczyszczały teren. Żeby pozyskać chociaż drobne fundusze, założyły fundację i nazwały ją Anna – właśnie od imienia Anny Renner. – Cmentarz ma ponad pół hektara, a nas jest garstka: pięć, czasami sześć osób. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego na raz zrobić – mówi mieszkający pod Wrocławiem Tadeusz Grzelak, który od roku w Gostkowie pomaga w uprzątaniu miejsca pochówku. – Trafiłem tutaj przypadkowo. Przyjechałem do znajomych, przyszliśmy tu na spacer… Tak się poznaliśmy i tak już zostało.
Stary cmentarz w Gostkowie skrywa przedmioty, będące świadectwem kulturowym naszego regionu. Przy okazji usuwania korzeni odkryto zakopaną przepiękną, marmurową płytę nagrobną zmarłej w 1883 r. kobiety z nieodległego Sędzisławia. Wrastające korzenie roztrzaskały górną część epitafium. Mozolnie, kawałek po kawałku, udało się wydobyć płytę. Wyczyszczona, sklejona i umyta dołączy do ponad 100 innych ocalonych tablic. – Widzi pan – napis jest. Mamy następne kawałeczki, odłupane, i w ten sposób pomału, pomału zbieramy to wszystko do kupy. Jeśli panowie wykopali połowę tej pięknej tablicy, to pewnie wydobędą też resztę. Jeżeli uda się nam odczytać nazwisko i imię osoby, dla której tablica była zrobiona, będzie to prawdziwy skarb. Skarb Gostkowa – mówi Halina Bryk.
Przez trzy lata udało się odnaleźć i poskładać z potłuczonych okruchów ponad 100 przepięknie zdobionych tablic nagrobnych i porcelanowych tabliczek. Składającej je z benedyktyńską wręcz cierpliwością pani Halinie praca ta przynosi wiele wzruszeń. Tak było w przypadku porcelanowej tabliczki zmarłej przed ponad 200 laty dziewczynki. – To jest wierszyk, skierowane zza grobu do pogrążonych w smutku rodziców słowa dziecka – opowiada. – Do taty i do mamy. Takie pożegnanie. „Mamo, jak tatuś będzie się pytał gdzie jestem, to powiedz, że jestem w niebie. A jak mamusia będzie się pytać, gdzie jestem, to powiedz, tato, że ją bardzo kocham i żeby posadziła mi czerwone róże” – ze łzami w oczach i łamiącym głosem opowiada pani Halina.
Dziś dla osób działających w Fundacji Anna najważniejszą sprawą jest uchronienie cmentarza przed dewastacją. Udało się odbudować kaplicę cmentarną. Być może uda się zmienić cmentarz w historyczny park cmentarny, tak jak uczyniono ze starym cmentarzem żydowskim we Wrocławiu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.
"Mikołaje" zarobią więcej na imprezach firmowych, mniej - w galeriach handlowych.