Obiad zawieszony

To pozwala ludziom dyskretnie pomagać, a potrzebującym z godnością tę pomoc przyjąć.

Jak to działa? Przychodzi na przykład babcia i cicho pyta, czy można dzisiaj coś zjeść. Słyszy, że tak, wybiera coś z dostępnych akurat rzeczy i otrzymuje jedzenie jak każdy klient. Szybko, z uśmiechem i bez poczucia napiętnowania. I to jest fajne. Ludzie są zszokowani, że to tak sprawnie działa – opowiada kierownik „Baru popularnego” w Nysie, gdzie od zeszłego roku działa „Zawieszona kawa”. W nazwie jest kawa, ale „zawieszane” są konkretne posiłki.

Kasa gra

– Pomysł spodobał mi się od razu, ale moim najważniejszym problemem było: „Jak się z tego rozliczyć?”. Tym bardziej że jesteśmy spółdzielnią, więc odpowiadam nie tylko przed sobą, jak prywatny przedsiębiorca. Wszystko musi być przejrzyste – tłumaczy Damian Magnuszewski, kierownik „Baru popularnego” przy PSS Nysa (Rynek 23).

Rozwiązanie okazało się proste

– Gdy przychodzi osoba chcąca „zawiesić” np. kawę czy pierogi dla kogoś, my wystukujemy to na kasie, mamy urządzenie, które od tego paragonu drukuje zamówienie i na nim zapisujemy, że jest to zawieszone. „Zawieszający” otrzymuje paragon, a zamówienie czeka w kasie na potrzebującego. Ono nie ma „terminu ważności”, czeka, aż ktoś z niego skorzysta – tłumaczy kierownik placówki. Zwykle nie leży długo, bo akcja cieszy się coraz większym powodzeniem. – Mamy rodziny, które zamawiają obiad dla siebie, a prócz tego na przykład dodatkową porcję dla kogoś potrzebującego. A zdarza się, że ktoś przychodzi tylko dlatego, żeby coś „zawiesić”. Ludzie chcą pomagać. Ja sam nic bym nie zrobił – dodaje. Podlicza, że tylko w grudniu takich posiłków, obiadów i kaw czy herbat było kilkaset, w sumie na ok. 2 tys. zł.

Nie tylko dla bezdomnych

Choć projekt „Zawieszona kawa” realizowany jest w kilku miejscach w Nysie, ta placówka cieszy się największym powodzeniem. Bar mleczny kojarzy się z dobrym, ale tanim jedzeniem, schludne wnętrze nie onieśmiela uboższych klientów. Panie przy kasie emanują ciepłem, ale i dyscyplinują niektórych, żeby nie wydawali swoich pieniędzy na alkohol, przychodząc jednocześnie na jedzenie za darmo. – Na początku myślałem, że korzystać z tego będą sami bezdomni, ale okazuje się, że nie. Oni i tak tu często przychodzili, prosili klientów o parę złotych czy kupienie zupy. W miarę możliwości dawaliśmy im jakieś posiłki, zwykle na wynos, bo ich wygląd i zapach często pozostawiały wiele do życzenia, ale i musieliśmy ich wypraszać, by nie nagabywali jedzących – opowiada.

Teraz też tak to działa i jest jasne dla korzystających – jeśli wyglądają schludnie, mogą spożyć posiłek na miejscu, w innym przypadku otrzymują go na wynos. – W tym roku nie mieliśmy z tym problemów – podkreśla D. Magnuszewski i od razu dopowiada: – Ale to nie tylko bezdomni – są osoby, które na przykład mają małe emerytury, wydają dużo na leki i po prostu nie starcza im do końca miesiąca. I wtedy tu przychodzą, pytają, co można zjeść. Dzięki naszej załodze wszystko dzieje się dyskretnie, po cichu.

Zaufanie i miłosierdzie

Bezdomni, osoby w trudnej sytuacji, starsi – pracownicy nie wymagają od nikogo odcinka renty czy zeznania podatkowego. To przychodzący musi rozeznać w swoim sumieniu, czy rzeczywiście potrzebuje pomocy. – Pytano mnie, czy gdyby podeszła na przykład młoda osoba, która wydała całą kasę na drogi telefon, i prosiła o posiłek, otrzyma go. Tak, jeżeli ma odwagę podejść i powiedzieć, że potrzebuje jedzenia. Oczywiście może zdarzyć się, że ktoś to wykorzysta, by z chciwości zjeść za darmo obiad. My nie jesteśmy w stanie tego zweryfikować, to nie nasze zadanie. Takie są zasady – każdy może coś „zawiesić” i każdy może z tego skorzystać. Liczymy na ludzką uczciwość i chcemy pomagać – podkreśla.

Akcję zaproponował rok temu ks. Roman Dyjur. Spotkał się z przychylnością, ale parę miesięcy trwało dogrywanie szczegółów i promowanie przedsięwzięcia. Ruszyło po Wielkanocy, do czego przyczyniła się m.in. akcja młodych z DM „Droga na Szczyt” dotycząca uczynków miłosierdzia. – Jednym z nich jest „głodnych nakarmić”, więc podawaliśmy adresy placówek z „zawieszonymi” posiłkami, informowaliśmy przez parafie, MOPS i inne instytucje, ale też wskazywaliśmy, jak wesprzeć akcję. Dziś można nawet on line, poprzez portal pyszne.pl – zamówić coś, wpisując w komentarzu „zawieszone” – dopowiada wspierający dzieło Michał Marini.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg