Mówią, że na pewno nie pracują z zegarkiem, tylko z młodym człowiekiem. A młodzi podsumowują: – Nieraz z naszymi nauczycielami jest łatwiej się dogadać niż z kolegami z klasy. A z panią Aldoną to nawet po niemiecku! – śmieją się licealistki: Ola Gworys i Marysia Franek.
Docenić
Ksiądz Sroka dodaje, że do liceum przychodzą też uczniowie, którzy według ogólnych wymagań nie kwalifikują się do nauki na tym poziomie. – W innych szkołach nie chciano ich przyjąć. Pamiętam jednego ucznia, który faktycznie wyniki w nauce miał fatalne, ale był świetnym koszykarzem. Wystarczyło mu powiedzieć, że w tym jest świetny i żeby w tym kierunku się rozwijał. Takie docenienie przyniosło skutek, który nas samych zaskoczył: zdopingowany zaczął się lepiej uczyć.
Przykład innej uczennicy – już absolwentki – podaje Aldona Kałuża-Kanadys, dyrektor liceum. – Delikatnie mówiąc, dziewczyna nie osiągała dobrych wyników w nauce. Ale odkryliśmy, że miała nieprzeciętną umiejętność – świetnie odnajdowała się w pomocy osobom trudnym, z którymi nikt nie potrafił sensownie rozmawiać. Kiedy do nas przyszła, nie przypuszczaliśmy, że zda maturę. Tymczasem zdała ją, skończyła studia w kierunku pedagogiki i resocjalizacji i świetnie sobie radzi w życiu, pomagając innym. Właśnie to uważamy za jedno z naszych najważniejszych zadań: odkryć indywidualne talenty i umiejętności każdego z naszych uczniów, które pomogą mu dalej w życiu. W przypadku tej dziewczyny nie bez znaczenia była rola księdza, jako duszpasterza. Przyszła do nas z wyraźną niechęcią do wiary, do Kościoła. Czas w szkole był dla niej też czasem uzdrowienia duchowego. Bo wiara, która dla nas wszystkich jest istotą życia, naprawdę pomaga i czyni cuda.
Nauczycielka dodaje: – Żyjemy w takich czasach, kiedy uczniowie spędzają więcej czasu w szkole niż w domu. Dlatego wychowanie ich, dobry kontakt z nimi tak bardzo leży nam na sercu. Jesteśmy szkołą katolicką – a więc ja, jako nauczyciel, jestem tu przede wszystkim dla tego młodego człowieka, który jest obok mnie. Mając z nim dobry kontakt, mogę mu pomóc wskazać jego drogę. Moim zadaniem jest odkryć w nim te talenty, które pomogą mu dokonać wyboru. Młodzi często nie doceniają siebie. Słyszę: nie zdam, nie umiem, bo mam kolejną ocenę niedostateczną. Wtedy mówię: ocena tylko pokazuje, co potrafisz, a czego jeszcze nie. Popatrzmy, co robisz źle, znajdźmy błąd – i to jest początek sukcesu. Uczymy ich podejmować wyzwania, a nie uciekać przed problemami.
Kameralność
Pracujący w szkole nauczyciele podkreślają, że jej kameralność – w budynku przy placu Dominikańskim uczy się 120 młodych ludzi: licealiści, gimnazjaliści, siódmo – i ósmoklasiści – to jej wielki atut.
– Dzięki temu znam każdego ucznia nie tylko z imienia i nazwiska – mówi Daria Kobiela, historyk. – Znam jego hobby, pasje, wiem dużo o jego rodzinie. Tu nikt nie jest anonimowy. Sami uczniowie zauważają ten aspekt. Ufają nam, śmiało wchodzą w relacje z nami. A nawiązujemy je także przy okazji wielu wydarzeń: wypadów w góry, wyjazdów rekolekcyjnych, nietypowych lekcji. Dziś na przykład sami uczniowie trzech klas zaproponowali, że przygotują debatę oksfordzką na temat hejtu. Przygotowali się do niej i poprosili nas o towarzyszenie. Taką okazją do integracji jest też pianino, które stoi w auli. Mamy wielu zdolnych muzycznie uczniów – muzyka naprawdę łączy pokolenia.
O tym sporo może powiedzieć polonistka Marta Nieroda – fanka mocnego rocka. – To też jedna z naszych wspólnych płaszczyzn – mówi. – Wspólne zainteresowania rodzą zaufanie, dają możliwość dyskusji, wymiany poglądów. Właśnie – dyskusja. To jeden ze stałych elementów na moich lekcjach. Staram się przekazywać im istotną wiedzę, ale nie narzucam swojego zdania. Kiedy interpretujemy wybrane dzieła literackie, ukierunkowuję ich, ale to oni sami dokonują własnych odkryć. To ważna umiejętność. Zauważamy – zwłaszcza na ustnych maturach – że nasi uczniowie mają dużą swobodę wypowiedzi i prezentowania własnego zdania. Nie boją się myśleć. To umiejętności, których nie nauczą się z książek, ale z praktyki.
– Historii bardzo często uczymy się w terenie – dodaje Daria Kobiela. – Staram się ich zarazić miłością do Śląska Cieszyńskiego, żeby byli dumni ze swojej małej ojczyzny, żeby potrafili o niej opowiadać, kiedy pójdą w świat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |