Prokuratura w Miastku k. Słupska umorzyła sprawę Justyny S., która była pijana, gdy w końcu marca ubiegłego roku urodziła dziecko. Prokuratorzy uznali, że kobieta nie popełniła żadnego przestępstwa.
Przypomnijmy: wedle doniesień prasowych matka w chwili porodu miała 1,09 promila alkoholu we krwi, zaś jej maleńka córeczka - 0,9 promila. Dziecko urodziło się przedwcześnie, w mieszkaniu, z poważnymi problemami zdrowotnymi. Ojciec dziecka był wówczas pozbawiony wolności. Generalnie w tym domu był problem z alkoholem.
Prokuratura rozważała, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa narażenia dziecka na utratę życia lub zdrowia. Oceniła, że nie. Dlaczego? Dlatego że – zgodnie z orzeczeniami Sądu Najwyższego z 2006 i 2008 r. – prawnokarna ochrona życia dziecka rozpoczyna się w momencie, gdy rozpoczęła się akcja porodowa (albo dokonano pierwszej czynności zmierzającej do wykonania cesarskiego cięcia albo przynajmniej nastąpiła sytuacja, w której takie cięcie powinno być wykonane). Tymczasem matka piła alkohol wcześniej, więc – zdaniem prokuratury – przestępstwa nie było.
Prokurator Oskar Krzyżanowski przyznał, że jej zachowanie możemy oceniać jednoznacznie z punktu widzenia moralno-etycznego. Jednak według polskiego prawa karnego, "człowiekiem stajemy się z chwilą narodzin".
Co można zrobić w takiej sytuacji?
– Możliwa jest interwencja Prokuratora Generalnego lub Rzecznika Praw Dziecka – uważa prawnik z Ordo Iuris mec. Bartosz Lewandowski. Na skutek takiej interwencji sprawa mogłaby jednak trafić do sądu. Ostateczne rozstrzygnięcie zapadłoby zapewne w Sądzie Najwyższym, który mógłby zmienić swą dotychczasową linię orzeczniczą.
– Ona nie przystaje do dzisiejszych czasów. Jesteśmy w stanie operować dzieci w 5-6 miesiącu ciąży, a nie zapewniamy im prawnokarnej ochrony życia i zdrowia. To niedopuszczalne - mówi dr Lewandowski.
Są szanse na zmianę linii SN, zwłaszcza, że dzieci nienarodzone nie są chronione w prawie karnym, ale ochronie ich życia sprzyjają niektóre przepisy innych gałęzi prawa (np. kodeksu cywilnego czy ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka).
Oczywiście, najbardziej konsekwentnym krokiem byłoby zrównanie ochrony prawnokarnej wszystkich ludzi - tych narodzonych i nienarodzonych.
Ale - jak zauważył prezes Ordo Iuris mec. Jerzy Kwaśniewski - jest jeszcze inna możliwość. Postulował ją wykładowca prawa medycznego i bloger "Gościa Niedzielnego" dr hab. Błażej Kmieciak. Podobny pomysł miał także w 2017 r. poprzedni rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Chodziło o wprowadzenie przepisów umożliwiających przymusowe leczenie antyalkoholowe lub antynarkotykowe kobiety w ciąży. Czy pomogłoby ono matkom? Można mieć wątpliwości, choć jakaś szansa zawsze istnieje. Ale przynajmniej w czasie hospitalizacji nie mogłyby one pić alkoholu czy przyjmować narkotyków i szkodzić w ten sposób swym nienarodzonym dzieciom. Do wprowadzenia odpowiedniego prawa jednak nie doszło.
W omawianym przypadku taka przymusowa hospitalizacja mogłaby być pożyteczna także z innego względu. Odizolowałaby ona matkę w ciąży od jej ojca, który – według prokuratury – znęcał się nad nią, a także nad swą konkubiną, za co ma odpowiedzieć karnie. Oczywiście, takie odizolowanie byłoby możliwe także bez przepisów o przymusowym leczeniu. Można jednak wątpić, czy kobieta tkwiąca w patologicznym układzie dobrowolnie zdecydowałaby się z nim zerwać.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.