Można mówić o kryzysie męskiej tożsamości i o kryzysie instytucji rodziny, ale z ojcostwem nie jest źle, a nawet idzie ku lepszemu - uważa socjolog kultury prof. Wojciech Świątkiewicz.
Były prorektor Uniwersytetu Śląskiego dostrzega zamieszanie związane z przemianami dotyczącymi definicji płci i związany z tym kryzys męskości. Przyznaje, że istnieje też kryzys instytucji rodziny opartej na małżeństwie kobiety i mężczyzny. Jest ona współcześnie spychana na margines życia społecznego. Znajduje wiele form alternatywnych. Rzadziej postrzegana jest jako oczywisty, niepodważalny sposób realizacji człowieczeństwa.
Można więc - jego zdaniem - mówić o kryzysie tożsamości (męskiej) i kryzysie instytucji rodziny, ale nie o kryzysie ojcostwa w rodzinach opartych na małżeństwie kobiety i mężczyzny.
- Jeśli o wykonywanie funkcji ojcowskich, to nie jest źle i idzie ku lepszemu - ocenia były członek Rady Społecznej przy Metropolicie Katowickim. - Widać w większe zaangażowanie ojców w życie rodziny, większą obecność ojców w wychowaniu dzieci - podkreśla.
Śląski socjolog widzi tu zmianę na korzyść w porównaniu z okresem dominacji modelu tradycyjnego, w którym ojciec wypełniał głównie funkcje zewnętrzne rodzony. Zajmował się zwłaszcza pracą zawodową i dostarczaniem środków utrzymania. To na matce spoczywało wypełnianie funkcji wewnętrznych rodziny, w tym wychowanie dzieci. Tymczasem korzystanie z urlopów rodzicielskich przez ojców nie jest już tylko teoretyczną możliwością prawną, ale jest czymś naturalnym.
- Obecnie promowany i realizowany model jest bardziej partnerski - w różnych rodzinach w różnym stopniu. Oznacza on jednak bardziej równomierne rozłożenie obowiązków. Ojciec jest w nim silniej obecny w wychowaniu dzieci, a jego obecność i zaangażowanie jest z korzyścią dla młodego pokolenia. Czasem dziecku wystarczy, że ojciec po prostu jest - ocenia prof. Świątkiewicz.