Maryja opowiedziała o mnie Jezusowi

W Szczepanowie odbyła się 39. Diecezjalna Pielgrzymka Apostolatu Trzeźwości pod hasłem "Szczęśliwe dzieci w trzeźwych rodzinach".

W sanktuarium św. Stanisława - patrona dzieł trzeźwości w diecezji tarnowskiej - modlili się 26 i 27 września uczestnicy 39. Diecezjalnej Pielgrzymki Apostolatu Trzeźwości.  

Spotkanie rozpoczęło się w sobotę adoracją Najświętszego Sakramentu, którą poprowadzili członkowie grup Apostolatu Trzeźwości. W niedzielę w Panteonie Świętych i Błogosławionych Diecezji Tarnowskiej odprawiono Drogę Krzyżową wynagradzającą za grzechy popełniane przez osoby uzależnione oraz w intencji trzeźwości.

Mszy św. z udziałem m.in. pielgrzymów, Rycerzy Kolumba, grup Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, przewodniczył bp Leszek Leszkiewicz. W homilii podkreślił, że troska o trzeźwość jest staraniem się o wieczne zbawienie. - Nie możemy jako katolicy tego podstawowego aspektu walki o trzeźwość w naszych rodzinach i narodzie nie zauważać lub marginalizować na rzecz jedynie terapii oferowanej przez specjalistów czy pomocy niesionej przez grupy wsparcia. To wszystko jest ważne, ale zyskuje jeszcze większą wartość, jeśli jesteśmy apostołami trzeźwości ze względu na życie wieczne, które jest naszym celem - mówił biskup.

Bp Leszkiewicz błogosławi relikwiami św. Stanisława - patrona dzieł trzeźwości w diecezji tarnowskiej.   ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość Bp Leszkiewicz błogosławi relikwiami św. Stanisława - patrona dzieł trzeźwości w diecezji tarnowskiej.

Przypominając hasło tegorocznego programu Apostolstwa Trzeźwości i pielgrzymki do Szczepanowa powiedział, że szczęśliwe dzieci są sprawdzianem dla małżonków i rodziców. - Jeśli widzisz, że twoje dzieci przeżywają smutek, ból, odrzucenie, ponieważ popadłeś w nałóg, to jest znak, ażebyś podjął walkę o swoją i ich wolność - mówił bp Leszkiewicz apelując do osób i instytucji, aby niosły pomoc chcącym wyzwolenia od nałogów.

Mówiąc o konieczności zmian społecznych dotyczących trzeźwości i walki z nałogami prosił świeckich i duchownych o zaangażowanie się w działania, które mogą przynieść efekty na poziomie samorządów lokalnych. - Czy wchodząc do sklepów musimy od razu patrzeć na ścianę alkoholu, tak jakby to były rzeczy niezbędnej potrzeby? Możemy wywierać społeczną presję na samorządy, polityków w naszym regionie, żeby zmieniać tę rzeczywistość i chronić siebie, młodych przed zniewoleniami - podkreślał biskup.

Po Mszy św. uczestnicy pielgrzymki wysłuchali świadectwa Teresy i jej syna Mateusza. - Mateusz jest obecnie trzeźwiejącym narkomanem. Był spokojnym, cichym dzieckiem, wydawałoby się szczęśliwym. Kiedy jednak zaczęły się problemy w moim małżeństwie i w końcu mąż odszedł do innej kobiety, syn zaczął się wycofywać, zamykać w sobie, unikać rozmów ze mną. Sygnałem, że dzieje się z nim coś niedobrego, były długi, które zaczął zaciągać w banku, w kasach pożyczkowych. Dowiedziałam się, że pieniądze brał na narkotyki. Choćbym nie wiem, ile pracowała, nie dałabym rady utrzymać domu i spłacać pożyczki Mateusza. Przez cały czas modliłam się, błagałam Boga, prosiłam Matkę Najświętszą o uwolnienie syna. Punktem zwrotnym był Wielki Piątek 2017 roku. Od tego dnia Mateusz zaczął walczyć z nałogiem, trafił na dobrych ludzi, którzy pokazali mu wyjście. Odnalazł drogę do Boga przez Maryję. Udało się pospłacać wszystkie długi, zaczął pracować… Jestem przekonana, że bez pomocy Maryi i łaski Bożej mój syn nie uratowałby się z tego zła. Moje modlitwy, łzy, cierpienia zostały przyjęte przez Boga i dzisiaj świadczę o tym przed wami - mówiła pani Teresa.

Mateusz z mamą Teresą opowiadali o drodze do wolności.   ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość Mateusz z mamą Teresą opowiadali o drodze do wolności.

Mateusz wspominał, że ze strony ojca brakowało mu wsparcia w dzieciństwie i młodości. - Sytuacja małżeńska w rodzinie, rozwód spowodowały, że byłem rozdzielony wewnętrznie, rozszarpywany wręcz na dwie strony. Żyłem w lęku, poczuciu braku bezpieczeństwa, samotności. I wtedy pojawiły się narkotyki, najpierw miękkie, później twarde. Czułem się dzięki nim wolny do czasu, aż długi przerosły moją głowę, a ja sam stałem się fizycznie wrakiem człowieka. Nie chciałem tak żyć, pragnąłem wolności prawdziwej, ale nie mogłem jej sam osiągnąć. Z pomocą przyszła moja mama, brat, przyjaciele z Monaru, grupy Odnowy w Duchu Świętym z parafii kolejowej w Nowym Sączu. Takim wydarzeniem kulminacyjnym była pielgrzymka do Lichenia. Zostałem poproszony, żeby nieść lampion przy obrazie Matki Bożej podczas procesji. Czułem się bardzo wyróżniony! Doświadczyłem obecności Maryi, która opowiedziała o mnie swojemu Synowi. Kiedy myślę o IV stacji Drogi Krzyżowej, widzę, jak Maryja mówi o mnie Jezusowi. To doświadczenie zmieniło moje życie. Maryja zaczęła mnie prowadzić do Jezusa - opowiada Mateusz.  

Chłopak dowiedział się, że istnieje praktyka powierzenia się w niewolę Maryi. - Przygotowanie do tego aktu trwa 33 dni. Stałem się sługą Maryi, która jest dla mnie jak latarnia na burzliwym morzu życia. Maryja pomogła mi odkryć także wartość nabożeństwa do św. Józefa dzięki pielgrzymce do jego sanktuarium w Kaliszu - dodaje Mateusz. Chłopak nie rozstaje się z różańcem, jest w grupie Arka Przymierza w Nowym Sączu, która organizuje Powstanie Różańcowe w ruinach sądeckiego zamku.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg