- Znaleźliśmy córeczkę do adopcji. ale jest kilka rzeczy, które musisz wiedzieć. Jest na Syberii i urodziła się z rzadkim schorzeniem. Trzeba będzie amputować jej nogi. Wiem, że trudno to usłyszeć. Jej życie nie będzie łatwe. - Może nie być łatwe, ale będzie niesamowite. Nie mogę się doczekać spotkania z nią. Niesamowity film reklamowy wyemitowany podczas Super Bowl, zawierający ten poruszający dialog, przedstawił prawdziwą historię Jessiki Long, 13-krotnej złotej medalistki igrzysk paraolimpijskich w pływaniu.
„Kiedy się urodziłam, zostałam oddana do adopcji przez młodą, 16-letnią Rosjankę. Z powodu wady wrodzonej, z którą się urodziłam, nie była w stanie się mną zająć. W tym samym czasie w Baltimore w USA rodzina, Steven i Beth, wybrali się na spotkanie w kościele. Tam zobaczyli moje zdjęcie i usłyszeli, że ta dziewczynka z Rosji potrzebuje adopcji, ponieważ urodziła się ze zdeformowanymi nogami. Moja Mama powiedziała mi później: wiedzieliśmy, że to jest dziecko, które Bóg chce, abyśmy adoptowali. A więc adoptowali mnie i małego chłopca z sierocińca z Rosji. Rodzice od razu zabrali mnie do specjalisty: moja wada polegała na tym, że brakowało mi wszystkich kości w dolnych częściach nóg, miałam stopę z trzema palcami. Sześć miesięcy po tym, jak zostałam adoptowana, zdecydowano, że trzeba mi amputować część nóg, abym mogła nauczyć się chodzić w protezach, jak wszyscy inni.
Gdy wspominam moje dzieciństwo pamiętam złość. Złość na to, że nie miałam nóg. Myślałam, że może dlatego moja biologiczna Mama mnie nie chciała, ponieważ nie wyglądałam jak normalna osoba, brakowało mi połowy ciała. Czułam się ciężarem dla moich rodziców, bo musiałam przejść przez wiele kolejnych operacji. Zawsze byłam też zła na Boga. Nie mogłam zrozumieć, jak Bóg mógł mnie stworzyć bez moich nóg. Chodząc do kościoła słyszałam: Bóg ma plan dla mnie, Bóg mnie kocha taką, jaką jestem. Nie lubiłam tego. Nie chciałam mieć nic wspólnego z Bogiem, który uczynił mnie taką. Ale bałam się podzielić z kimkolwiek moimi uczuciami, bałam się płakać i bałam się mówić o tym rodzicom, ponieważ sądziłam że mogą wtedy odesłać mnie do Rosji.
W końcu odkryłam sport i okazało się, że jestem w tym dobra. Zaczęłam jako 10-latka, byłam jedyną niepełnosprawną w drużynie. Lubiłam chodzić na treningi, ponieważ sprawiało mi przyjemność wygrywanie z pełnosprawnymi dziewczynami.
W wieku 12 lat pojechałam na paraolimpiadę do Aten. Wygrałam. Byłam najmłodszą zawodniczką, która zdobyła złoty medal. To był nowy początek. Zaczęłam mieć kontrakty reklamowe, sponsorów, wygrywać kolejne zawody. Chciałam być idealna. W jednym roku pobiłam 18 rekordów. Nie zwalniałam tempa. Kolejne wygrane, kolejne rekordy. Czułam, że moja wartość sprowadza się do pływania i moich osiągnięć. Ale w tym samym czasie dalej byłam złamana w środku. Miałam problemy z jedzeniem, popsuły się moje relacje z rodziną i otoczeniem, czułam że nie mam kontroli nad swoim życiem.
Pewnego dnia poczułam, że chcę spróbować oddać Bogu swoje serce i problemy. Choć raz. I kiedy się modliłam po raz pierwszy w moim życiu, poczułam, że „jestem wystarczająca” i poczułam się częścią rodziny Boga.
Zostałam wychowana we właściwy sposób, ale musiałam sama przyjść do Chrystusa. W końcu zdecydowałam, że chcę oddać mu całe swoje serce. To była najlepsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjęłam. To nie znaczy, że nie mam ciężkich dni! Teraz po prostu znam swoje serce i nauczyłam się ufać Bogu. Bóg przygotowywał mnie na to co miało się wydarzyć.
W 2012 roku podczas olimpiady w Londynie okazało się, że telewizja NBC odnalazła moich biologicznych rodziców. Poznanie moich rodziców to było coś, o czym zawsze marzyłam. Zdecydowałam się wybrać do Rosji. Jechałam 18 godzin pociągiem. Bałam się. Byłam cała zdenerwowana, bałam się, jak zareagują moi rodzice. Może oni nie chcieliby mnie zobaczyć? – zastanawiałam się. Kiedy przyjechałam, moja mama i mój ojciec płakali. Mama powtarzała tylko: moja córeczka, moja córeczka. Powiedziała, że nie mogła sobie wybaczyć, że oddała mnie do adopcji.
Gdybym nie przyjęła Chrystusa jako mojego Zbawiciela, być może nie wybaczyłabym także jej, ale w tamtym momencie zrozumiałam, że skoro Bóg mi wszystko wybacza, to ja muszę wybaczyć jej. W tamtym momencie cała złość, która mi towarzyszyła, minęła.
(…)
Jeśli naprawdę nie możesz opiekować się dzieckiem i nie możesz dać mu życia, na które zasługuje, oddaj dziecko do adopcji, ponieważ gdzieś znajduje się rodzina, która pokocha to dziecko. Myślę, że gdybyś dokonała aborcji, zdecydowanie byś tego żałowała. Sama wolałabym wiedzieć, że moje dziecko ma gdzieś lepsze życie niż to, które mogłabym mu dać, zamiast je po prostu zabić. Gdyby mama nie oddała mnie do adopcji, nie byłoby mnie tutaj. Dlatego naprawdę mam nadzieję, że ludzie zobaczą moją historię i zdadzą sobie sprawę, że adopcja może być cudowną rzeczą.
(…)
Chcę, żebyś przyjęła to, kim Bóg cię stworzył. Kochaj każdą część siebie, swoje wady i wszystko inne. Lśnij jasno i nigdy, przenigdy nie rezygnuj ze swoich marzeń.”
Jakże wiele wymiarów ma ta historia.
Adopcja zamiast aborcji! To bez porównania lepsza opcja nie tylko dla dziecka ale i dla rodziców. Ile ukojenia rodzicom Jessiki musiała przynieść wizyta ich córki, jakże trudniej byłoby im żyć ze świadomością, że ją zabili.
Niepełnosprawność nie przekreśla możliwości szczęśliwego życia, a wartość ludzi nie zależy ani od stopnia ich sprawności, ani od ich osiągnięć. Nasza wartość wynika z samego faktu, że jesteśmy ludźmi!
Prawdziwe szczęście, poczucie wartości, uzdrowienie z naszych zranień i lęków możemy odnaleźć w Chrystusie.