O misji Benedykta XVI, marzeniach o nowym katolickim uniwersytecie w Polsce i owocach Roku Kapłańskiego z kard. Zenonem Grocholewskim rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz
Kard. Zenon Grocholewski pochodzi z Wielkopolski, ma 71 lat, święcenia kapłańskie – 1961 r. w Poznaniu, od 1972 r. pracuje w Kurii Rzymskiej, od 1999 r. jest prefektem Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej. Wybitny znawca prawa kanonicznego. Otrzymał kilkanaście doktoratów honoris causa. Ostatnio taki tytuł przyznał mu Uniwersytet Śląski w Katowicach.
Ks. Tomasz Jaklewicz: Benedykt XVI żyje pod ciągłym obstrzałem niesprawiedliwej krytyki. Dlaczego tak się dzieje?
Kard. Zenon Grocholewski: – Kościół jest dla wielu ludzi niewygodny i dlatego chcą uciszyć głos papieża. Nie podejmuje się merytorycznej dyskusji z tym, co mówi Benedykt, ale wybiera się pojedyncze, wyrwane z kontekstu zdanie czy gest, i to się atakuje. Kościół kwestionuje wiele nowoczesnych pseudodogmatów. Sprzeciwia się aborcji, zapłodnieniu in vitro, eutanazji, broni małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety, chroni rodzinę, głosi istnienie prawdy obiektywnej, krytykuje dyktaturę relatywizmu. Benedykt XVI stawia granice różnym prądom politycznym i filozoficznym, które chciałyby zdominować całą przestrzeń społeczną. Dlatego będzie zawsze atakowany przez zwolenników tych prądów. Trzeba podziwiać jego odwagę i konsekwencję.
Ostatnia pielgrzymka do Hiszpanii pokazała raz jeszcze, że priorytetem dla Benedykta XVI jest powrót Zachodu do wiary chrześcijańskiej.
– Tak, to jest kluczowa myśl Benedykta XVI: odzyskanie Europy dla Chrystusa. Współpraca rozumu i wiary była motorem napędowym rozwoju europejskiej kultury. Pierwsze uniwersytety zostały założone albo przez Kościół, albo we współpracy z nim. Papież powtarza, że nie można zamykać rozumu w horyzoncie nauk ścisłych, ale trzeba go otwierać na perspektywę, którą daje wiara. Rektor uniwersytetu praskiego, sam uchodzący za agnostyka, broniąc obecności wydziału teologicznego na tej uczelni, powiedział mi, że nowoczesny uniwersytet musi być otwarty na wszystkie perspektywy wiedzy, także na perspektywę religijną.
W Polsce w ostatnich latach powstało kilka wydziałów teologii na uniwersytetach państwowych. Pojawia się pytanie, czy nie jest ich za dużo?
– Przede wszystkim trzeba podkreślić, że obecność teologii na uniwersytecie jest czymś normalnym. I chciałbym wyrazić uznanie dla tych uniwersytetów, które po epoce komunizmu otwarły się na spotkanie rozumu i wiary. Czy tych wydziałów jest za dużo, czy za mało, pozostaje kwestią otwartą. Zachęcałbym, żeby w Polsce powstawały wyższe instytuty wiedzy religijnej. Działa ich już sporo, przede wszystkim we Włoszech. Są to uczelnie na poziomie uniwersyteckim, które przygotowują ludzi świeckich do różnych aktywności w Kościele. Studia obejmują pewne elementy teologii, ale koncentrują się na praktycznej wiedzy przygotowującej do katechezy, do dziennikarstwa, do poradnictwa rodzinnego itd. W 2008 roku Kongregacja Edukacji Katolickiej wydała na ten temat specjalną instrukcję. Poza tym uważam, że priorytetem powinno być nie tyle kształcenie świeckich teologów, którzy potem mogą nie znaleźć pracy, ile raczej formowanie katolickich prawników, lekarzy, polityków czy dziennikarzy, zdolnych do realizowania apostolstwa ludzi świeckich, do którego wzywał Sobór Watykański II. Tego nie czynią wydziały teologiczne. Toteż moim marzeniem jest, by powstał w Polsce drugi uniwersytet katolicki. W katolickiej Polsce działa tylko jeden uniwersytet katolicki, a na przykład w laickiej Francji pięć. Na całym świecie jest ich około 1500. Wiele z nich cieszy się wielkim prestiżem, i to nie tylko w środowiskach katolickich.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |