Uganda ponownie otworzyła w poniedziałek szkoły. Lockdown edukacyjny trwał praktycznie dwa lata, od czasu wprowadzenia go w marcu 2020 r. Część dzieci może nie wrócić do szkół.
Skutki już dają znać o sobie. Pomimo wysiłków na rzecz zdalnej edukacji, ponad połowa uczniów w Ugandzie nie korzystała z lekcji prowadzonych przez radio, telewizję czy on line. Zwłaszcza w społecznościach wiejskich, ta forma edukacji skazana była na porażkę.
Wiele gospodarstw domowych nie ma prostego dostępu do urządzeń elektronicznych lub nawet elektryczności. Wielu też rodziców, samych jest słabo wykształconych, co utrudnia pomoc edukacyjną im dzieciom.
Zdaniem obserwatorów, nawet jedna trzecia uczniów, może nie wrócić już do szkół. Dodatkowo szkoły zmagają się z presją finansową, a wielu nauczycieli, którzy stracili pracę, i byli się zmuszeni przekwalifikować, może mieć problem z powrotem do zawodu.
Zdaniem cytowanej przez New York Times, Mary Goretti Nakabugo, dyrektor Uwezo Uganda, organizacji non-profit prowadzącej w Ugandzie badania w obszarze edukacyjnym „szkody są zbyt wielkie” i jak ocenia, "o ile nie zostaną podjęte intensywne wysiłki, aby pomóc uczniom nadrobić zaległości możemy stracić pokolenie”.
Nie wszyscy jednak podzielają ten fatalistyczny scenariusz. Joyce Moriku Kaducu, minister szkolnictwa podstawowego, nie zgadza sięco do tego, „że istnieje stracone pokolenie” – mówiła w jednym z wywiadów.
Jak zauważyła, jest pewien zwiększony procent ciąż u młodocianych dziewcząt, jak i różne formy zarabiania przez chłopców, lecz w ocenie ugandyjskiej minister "nie oznacza to, że całkowicie straciliśmy pokolenie”.
Jednak dane rządowe pokazują, że prawie dwuletnia przerwa w lekcjach mocno odbiła się na uczniach, zwłaszcza tych z biednych i wiejskich społeczności.
Według raportu National Planning Authority, agencji rządowej, ponad 51 procent uczniów przestało się uczyć po zamknięciu szkół, a nawet jedna trzecia może do nich nie wrócić.