Obecny stan funduszy nie pozwala na finansowanie procedury in vitro. Stoimy przed wyborem, czy finansować chemioterapię nowotworową, czy procedury in vitro - powiedziała w piątek w Krakowie minister zdrowia Ewa Kopacz.
"Jeżeli dzisiaj mamy rozważać, komu wcześniej dać pieniądze: czy chorym dzieciom na onkologii, czy finansować in vitro, to - z całym szacunkiem - ale ci, którzy tego oczekują od nas najbardziej w dobie takiego finansowania systemu powinni dostać dofinansowanie swoich świadczeń w pierwszej kolejności" - mówiła minister Ewa Kopacz. "To są bardzo trudne decyzje" - podkreśliła.
Jak wyjaśniła, "nowotwór jest takim killerem XXI wieku, i jeśli jakąkolwiek epidemię czy pandemię odnotowaliśmy, to właśnie w tym obszarze". "Jeżeli wydatki w finansowaniu samej chemii wzrosły w ciągu ostatnich trzech lat ze stu milionów do miliarda trzystu (zł), to sami państwo widzicie, jakie są olbrzymie potrzeby w tym obszarze" - powiedziała Kopacz.
"Z wielką uwagą obserwujemy, jak spływa składka zdrowotna i z jakim budżetem wejdziemy w 2012 rok. Dzisiaj nie możemy zachowywać się jak niegospodarna gospodyni, która w trzy dni wyda wszystko, a potem będzie oczekiwała, że ktoś jej pieniądze pożyczy albo da" - powiedziała minister zdrowia.
O tym, że państwa nie stać na powszechne finansowanie zabiegów in vitro, mówił w czwartek premier Donald Tusk. Premier tłumaczył, że gdyby NFZ refundował in vitro, mogłoby wówczas zabraknąć pieniędzy na procedury ratujące życie. "Dzisiaj, tak sądzę, nie stać nas jeszcze na powszechne finansowanie procedury, ale na pewno będziemy pilnowali tego, żeby jej nikt nie zakazywał czy nie utrudniał" - powiedział Tusk.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.