Nie wierzę wprost, że biskup Dec, ksiądz Dziewiecki i ojciec Kontz głosiliby nauki dla konkubinatów! I to w dodatku o problematyce życia małżeńskiego, czy seksie. Jeśli to prawda, to wypisuję się z takiego Koscioła!
Janie, na ten kongres mogły się zapisać związki niesakramentalne.
Kościół tworzy duszpasterstwa dla niesakramentalnych już od 30 lat (w nich "ukrywają się" ci co porzucili rodzinę i żonę/męża sakramentanych).
Związek niesakramentany - jeśli ktoś niszczy kanonicznie ważne małżeństwo - to powinien chyba doświadczyć nawrócenia?
Jeśli natomiast ci porzuceni tworzą związki niesakramentalne, po przeżyciu traum porzucenia i zdrady, to się wcale nie dziwię, że tak wybierają (po traumach) - skoro w Kościele nie było tej pomocy dla nich od 30 lat.
Zgadzam się z tym, że pomoc jest potrzebna porzuconym którzy stworzyli związki niesakramentalne. Ale pomoc dla tych, którzy zniszczyli ważne małzeństwo sakramentalne powinna polegać tylko na doprowadzeniu ich do rezygnacji z konkubinatu, a nie na słuchaniu nauk jak układać sobie małżeńskie życie. Kościół nie możne chyba zachęcać cudzołożników do zycia w grzechu? .
Tak Janie, Kościół (czyt. duchowni) tego nie rozróżniają! 1. porzuceni, którzy są w drugim związku, bo po przeżyciu goryczy samotności, zdrady, porzucenia i rozwodu (to są ogromne traumy na miarę traum wojennych!) już nie mają siły, by żyć samotnie (wiażą się, żeby na przykład nie popełnić samobójstwa z rozpaczy i często mają potem rzeczywiście piękne i dobre życie!)
i 2.porzucający = niszczący pierwsze małżeństwo sakramentalne!
I wszyscy zaliczani są do tego samego "worka", a tak nie jest.
Każdy człowiek mający poczucie sprawiedliwości o tym wie, ale Kościół (czyt. duchowni) tego nie rozróżniają i krzywdzą po raz kolejny - tych pierwszych - dokładają im kolejnych cierpień.
Zgłoszenia można było wysyłać do 19 września, miejsc jest dla 150 par
Szczegółowy plan:
http://www.duszpasterstworodzin.gniezno.opoka.org.pl/go.php/pl/troska_o_malzenstwo_i/ogolnopolski_kongres_malzenstw/swidnica_ogolnopolski_kongres_malzenstw.html
Jednym słowem - nie ma różnicy między nimi.
Bez komentarza.
Jeśli to prawda, to wypisuję się z takiego Koscioła!
Kościół tworzy duszpasterstwa dla niesakramentalnych już od 30 lat (w nich "ukrywają się" ci co porzucili rodzinę i żonę/męża sakramentanych).
Związek niesakramentany - jeśli ktoś niszczy kanonicznie ważne małżeństwo - to powinien chyba doświadczyć nawrócenia?
Jeśli natomiast ci porzuceni tworzą związki niesakramentalne, po przeżyciu traum porzucenia i zdrady, to się wcale nie dziwię, że tak wybierają (po traumach) - skoro w Kościele nie było tej pomocy dla nich od 30 lat.
Ale pomoc dla tych, którzy zniszczyli ważne małzeństwo sakramentalne powinna polegać tylko na doprowadzeniu ich do rezygnacji z konkubinatu, a nie na słuchaniu nauk jak układać sobie małżeńskie życie. Kościół nie możne chyba zachęcać cudzołożników do zycia w grzechu? .
1. porzuceni, którzy są w drugim związku, bo po przeżyciu goryczy samotności, zdrady, porzucenia i rozwodu (to są ogromne traumy na miarę traum wojennych!) już nie mają siły, by żyć samotnie (wiażą się, żeby na przykład nie popełnić samobójstwa z rozpaczy i często mają potem rzeczywiście piękne i dobre życie!)
i
2.porzucający = niszczący pierwsze małżeństwo sakramentalne!
I wszyscy zaliczani są do tego samego "worka", a tak nie jest.
Każdy człowiek mający poczucie sprawiedliwości o tym wie, ale Kościół (czyt. duchowni) tego nie rozróżniają i krzywdzą po raz kolejny - tych pierwszych - dokładają im kolejnych cierpień.